Frycz podkreśla, że strona antykomor.pl prezentowała jego poglądy polityczne. Mężczyzna podkreśla też, że treści zamieszczane na stronie trafiały do niewielkiej liczby osób. "Doszedłem do wniosku, że skoro można było śmiać się z poprzedniego Prezydenta w sposób praktycznie dowolny, to nikt nie będzie stwarzał mi problemów, gdy sam zacznę robić to samo, aczkolwiek w stosunku do innego prezydenta i znacznie grzeczniej" - napisał Frycz.
Zdaniem twórcy antykomor.pl, treści zamieszczane na stronie, nie powstawały z "prymitywnych" pobudek. Podkreśla, że nie chciał obrazić prezydenta, ale pokazać, że "nie nadaje się na to stanowisko". - O ile można się śmiać z tego, że zabrał szwedzkiej królowej szklankę, napisał „bul” przez”u” albo sugerował Obamie niewierność żony, tudzież „wychodził z NATO”, o tyle nikomu nie powinno być do śmiechu, gdy prezydent demokratycznego państwa gratuluje Putinowi wygranej w sfałszowanych wyborach lub w sytuacji gdy do Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprasza dyktatora komunistycznego Jaruzelskiego - napisał.
Mężczyzna żali się, że został potraktowany jak terrosta albo przestępca zagrażający bezpieczeństwu państwa, a ABW spełniło jego zdaniem funkcję policji politycznej. "Odnoszę dziwne wrażenie, że może lepiej by było, według polskiego wymiaru „sprawiedliwości” gdybym „zapisał się” do jakiejś zorganizowanej grupy przestępczej, okradł bank i zabił kilka osób niż tworzył antyprezydencki portal" - dodał.
Frycz twierdzi także, że nie czuje się winny znieważeniu prezydeta. Podkreśla, że faktycznie posłużył się sfałszowanym dokumentem (było nim m.in. zwolnienie lekarskie, którym przedłużył sesję poprawkową na uczelni) za co słusznie poniósł karę.
Strona antykomor.pl będzie działa nadal.