Sąd rejonowy w Charkowie ogłosił we wtorek przerwę do 15 października w procesie Julii Tymoszenko oskarżonej o malwersacje z lat 90., gdy kierowała firmą Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU), która handlowała m.in. gazem.

Sędzia prowadzący proces Konstantin Sadowski odłożył rozprawę z powodu nieobecności byłej premier.

Prokuratura zarzuca Tymoszenko "organizowanie uchylania się od spłaty podatków na ogólną sumę przekraczającą 4,7 mln hrywien (ok. 1,95 mln złotych), kradzież oraz próbę kradzieży środków budżetowych drogą wyłudzenia ponad 25 mln hrywien (ok. 10,4 mln złotych) w ramach zwrotu podatku VAT, fałszowanie dokumentów służbowych, a także uchylanie się od spłaty 681 tys. hrywien (ok. 283 tys. złotych) podatku dochodowego".

Tymoszenko, która obecnie leczy się w szpitalu w Charkowie na przewlekłe schorzenie kręgosłupa, odmawia udziału w rozprawie dotyczącej JSEU.

W pobliżu sądu zebrali się we wtorek zwolennicy i przeciwnicy byłej premier. Oddziela ich kordon milicji. Według oficjalnych danych w obu demonstracjach bierze łącznie udział około dwóch tysięcy ludzi. Zwolennicy Tymoszenko przyszli z flagami jej partii "Batkiwszczyna", a przeciwnicy z transparentami: "Złodziej powinien siedzieć w więzieniu".

Tymoszenko odsiaduje wyrok 7 lat więzienia po skazaniu w 2011 roku za nadużycia przy zawieraniu przez jej rząd umów gazowych z Rosją. Opozycyjna polityk sądzi, że jej wyrok inspirował Wiktor Janukowycz, z którym przegrała wybory prezydenckie w 2010 roku. Sąd Najwyższy w Kijowie odrzucił skargę kasacyjną od tego wyroku.