W Algierii rozpoczęły się w czwartek wybory parlamentarne, które - jak zapewniają władze - mają być najuczciwsze od 20 lat. Przebiegowi głosowania przygląda się ok. 500 międzynarodowych obserwatorów. Eksperci obawiają się jednak niskiej frekwencji i zniechęcenia wyborców.

W 35-milionowym kraju o 462 miejsca w nowym parlamencie ubiegają się kandydaci 44 partii politycznych. Uprawnionych do głosowania jest 21,5 miliona wyborców. Głosowanie potrwa do godz. 20 czasu polskiego.

Najbardziej na scenie politycznej liczą się dwie partie koalicji rządowej, które zmierzą się z Koalicją Zielona Algieria, w skład której wchodzą trzy ugrupowania.

Władze starały się przedstawić czwartkowe głosowanie jako kluczowe dla przyszłości kraju, ale większość Algierczyków nie wykazywała zainteresowania. W środę prezydent Abdelaziz Buteflika apelował o udział w wyborach w szczególności do młodych ludzi; większość z nich deklaruje się jako niezaangażowani w życie polityczne.

Ostatnie uczciwe wybory w Algierii odbyły się w 1991 roku i zostały zdominowane przez muzułmańskich radykałów z Islamskiego Frontu Ocalenia. Wybory nie zostały jednak dokończone.

Przerażeni widmem muzułmańskiej rewolucji w Algierze, zachodni przywódcy sami zachęcili wojsko, by dokonało zamachu stanu. W Algierii wybuchła krwawa wojna domowa, która trwała ponad dziesięć lat i w której zginęło blisko ćwierć miliona ludzi.