Na sobotnim kongresie SLD delegaci wybrali nowego sekretarza generalnego, a także wiceprzewodniczących ugrupowania. Ogłoszono również wyniki wyborów powszechnych przewodniczącego SLD.

Millera, który był jedynym kandydatem na funkcję szefa SLD, poparło 92 proc. członków Sojuszu którzy zdecydowali się wziąć udział w głosowaniu. Frekwencja wyniosła 60,5 proc.

Delegaci wybrali też nowego sekretarza generalnego, którym został dotychczasowy sekretarz mazowieckich struktur Sojuszu, 32-letni Krzysztof Gawkowski, a także sześciu wiceprzewodniczących ugrupowania.

Zastępcami Millera zostali: b. premier Józef Oleksy, europosłowie: Joanna Senyszyn i Bogusław Liberadzki, wiceszef klubu Sojuszu Leszek Aleksandrzak, szefowa partyjnej młodzieżówki Paulina Piechna-Więckiewicz, a także działaczka ze Szczecina Joanna Agatowska.

Miller chciał, by jego zastępcami oprócz Senyszyn, Piechny-Więckiewicz, Agatowskiej i Aleksandrzaka zostali też: rzecznik partii Dariusz Joński i europoseł Marek Siwiec i to ich kandydatury rekomendował działaczom Sojuszu. Ci jednak zdecydowali, że do kierownictwa wejdą Oleksy i Liberadzki.

O stanowiska wiceszefów nie ubiegali się ostatecznie dwaj poprzedni przewodniczący Sojuszu: Grzegorz Napieralski i Wojciech Olejniczak.

Miller mówił po ogłoszeniu wyników, że zdecydował się kandydować, ponieważ wierzy w projekt SLD i ma zamiar doprowadzić do zbudowania "prawdziwej i mocnej alternatywy dla rządów prawicy - formacji, która po następnych wyborach będzie zdolna do przejęcia władzy i sprawowania jej z pożytkiem dla państwa polskiego i społeczeństwa".

Były premier podkreślił, że SLD chce tworzyć "Polskę sprawiedliwą, bogatą, wielobarwną i pogodną, kraj nowoczesnej gospodarki, trwałego i zrównoważonego rozwoju, państwo w którym nie ma ludzi niepotrzebnych i odrzuconych, a zatrudnienie nie jest przywilejem, (...) państwo prawa, demokracji, równych szans, tolerancji, równoprawnej pozycji kobiet i mężczyzn, państwo świeckie, które nie narzuca swoim obywatelom, kiedy mają się modlić, i gdzie konstytucja jest zawsze ważniejsza niż Ewangelia".

Wynik SLD w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych (8,24 proc.) Miller nazwał katastrofą. "Z tak wielkiej klęski formacje polityczne dźwigają się przez całe lata, a najczęściej w ogóle już nie wstają. Ale to nie dotyczy nas - SLD szybko odnalazł siłę i wiarę w swoje możliwości" - przekonywał lider Sojuszu.

Wśród propozycji programowych Millera znalazły się m.in.: 50 proc. podatek dla najbogatszych, działania na rzecz zwiększenia liczby miejsc pracy, ograniczenie stosowania tzw. umów śmieciowych, przeznaczenie 1,5 proc. PKB na innowacje, dodatkowa refundacja leków dla osób niezamożnych, bezpłatne podręczniki dla najbiedniejszych uczniów, likwidacja gimnazjów, likwidacja Instytutu Pamięci Narodowej i powołanie w jego miejsce Instytutu Kultury Europejskiej.

Eksperci jednak wątpią w to, że Miller zmieni SLD i nada ma nową dynamikę jak zapowiadał na kongresie. Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Anna Materska-Sosnowska uznała, że były premier raczej nie zdoła przyciągnąć do partii nowych osób; choć jest wytrawnym politykiem, umiejącym "powstawać z popiołów", ale - w jej ocenie - jego czas już minął.

W jej opinii SLD dziś potrzebuje nie tylko nowego lidera, ale też nowego pomysłu na siebie; partia ma problem z tożsamością i ofertą programową dla potencjalnych wyborców, opiera się na starym, wiernym elektoracie, nie ma nowego i starzeje się razem ze swoimi wyborcami.

Także zdaniem dyrektora Instytutu Filozofii i Socjologii PAN prof. Henryka Domańskiego wybór Millera na lidera partii można zakwalifikować jako porażkę ugrupowania. Uznał, że nic nie wskazuje na to, by Miller "ożywił" SLD, chociażby w sensie programowym, ani by spowodował napływ nowych członków do partii. W jego opinii SLD nie jest partią, która wygra wybory w ciągu najbliższych lat.

Zwrócił uwagę, że w Europie lewica nie jest w kryzysie i wygrywa wybory, także w Polsce - jego zdaniem - istnieje zapotrzebowanie na lewicę. Jednak problemem SLD jest to, że duża część społeczeństwa kojarzy je z poprzednim systemem, a liderami ugrupowania są osoby, które były związane z PZPR, nie pojawiają się ludzie, którzy tchnęliby w ruch lewicowy nowego ducha.

W Millera wierzy były prezydent Aleksander Kwaśniewski, choć przyznał, że zmiana SLD jest bardzo trudna, choć konieczna. Jego zdaniem koncepcja odmłodzenia partii nie zakończyła się sukcesem, a Miller jest politykiem niezwykle doświadczonym, takim, jaki - na tym etapie - jest potrzebny Sojuszowi. Zaznaczył jednak, że potrzebni są też młodzi ludzie, których powinno być coraz więcej w kierownictwie partii.

Depeszę gratulacyjną do Millera wysłał Janusz Palikot. Przekonywał w niej, że SLD i Ruch Palikota powinny ze sobą współpracować, a nie rywalizować. "W imię interesów polskiej lewicy zapomnijmy o dotychczasowych nieporozumieniach i rozpocznijmy wspólny, skuteczny marsz do lepszej nowoczesnej Polski. (...) Jestem przekonany, że tylko poprzez współpracę i wspólne działania możemy postawić tamę nacjonalizmowi, szowinizmowi i odradzającym się tendencjom narodowo-socjalistycznym" - podkreślił Palikot.

Miller był pytany o Ruch Palikota podczas konferencji prasowej w trakcie kongresu. Jest jedna partia lewicowa, nazywa Sojusz Lewicy Demokratycznej - oświadczył. Na inne pytania o partię Janusza Palikota nie chciał odpowiadać; nie chciał też komentować listu Palikota.