O kryzysie jedności europejskiej debatowali w piątek uczestnicy warszawskiego szczytu szefów parlamentów państw UE i Parlamentu Europejskiego. Wieczorem zgodzili się co do formuły konferencji mającej kontrolować unijne polityki: zagraniczną, bezpieczeństwa oraz obrony.

Uczestnicy rozpoczętego w piątek w Warszawie dwudniowego szczytu zgodzili się, że obowiązkiem parlamentów narodowych jest troska o zjednoczoną i stabilną Europę oraz przywrócenie zaufania Europejczyków do fundamentów, które legły u podstaw solidarnej rodziny europejskiej.

"Europa nie może stać w miejscu, Europa rozumiana jako idea i wspólnota" - mówił w swoim wystąpieniu premier Donald Tusk. Jako Europejczycy nie możemy odwrócić się plecami do własnych dokonań, wartości, które powołały UE do życia - przekonywał.

"Nie możemy być (...) biernymi uczestnikami procesów zachodzących w Unii, to my parlamentarzyści jesteśmy odpowiedzialni za jej prawidłowe funkcjonowanie" - przekonywała marszałek Sejmu Ewa Kopacz. W ocenie Kopacz kryzys, który dotknął UE, nie jest krótkotrwały i nie da się tak łatwo pokonać.

Wiceszef włoskiego Senatu Vannino Chiti kryzys ten opisał jako zagrożenie dla jedności i solidarności całej wspólnoty. "Istnieje realne ryzyko Europy dwóch prędkości. Spójność i solidarność to podstawowe wartości UE i nie możemy rozwijać się bez tych wartości. Rolą parlamentów jest to, aby troszczyć się o to, by zjednoczona i stabilna Europa przetrwała kolejne pokolenia" - podkreślił.

Także wiceprzewodnicząca parlamentu szwedzkiego Susanne Eberstein nawiązała do kwestii europejskiej solidarności. Jak powiedziała, parlamenty narodowe mają obowiązek promować Europę solidarną, stabilną oraz dostępną, aby zdobyć zaufanie obywateli. "Musimy sprostać oczekiwaniom obywateli i dołożyć wszelkich starań, aby wykazać, że jesteśmy w stanie przekuć słowa na czyny" - dowodziła.

Również marszałek Senatu Bogdan Borusewicz podkreślił, że rolą parlamentów jest pilnowanie, aby rządy nie szły na skróty oraz aby reformy, podjęte na poziomie UE, były wdrażane.

Uzgodniono, że parlamenty krajów UE reprezentować w konferencji będzie po sześciu deputowanych

Z kolei szef komisji ds. Unii Europejskiej francuskiego Zgromadzenia Narodowego Pierre Lequiller przekonywał, że Europa w obliczu kryzysu i zmieniającego się świata, m.in. pojawiania się nowych potęg, potrzebuje głębokiej transformacji.

"Wydaje mi się, że musimy iść w kierunku europejskiej polityki przemysłowej, potrzebujemy też więcej polityki społecznej. Musimy iść w kierunku harmonizacji fiskalnej, potrzebujemy znacznie silniejszej integracji" - podkreślił Lequiller.

W piątek wieczorem uczestnicy spotkania porozumieli się co do formuły międzyparlamentarnej konferencji, która ma kontrolować unijne polityki: zagraniczną i bezpieczeństwa oraz bezpieczeństwa i obrony.

Uzgodniono, że parlamenty krajów UE reprezentować w konferencji będzie po sześciu deputowanych. PE ma mieć w niej 16 przedstawicieli. Zaś kraje kandydujące do Unii oraz kraje NATO (m.in. Turcja) będą mieć po 4 obserwatorów.

Konferencja ma sprawować parlamentarną kontrolę nad wspólną polityką zagraniczną i bezpieczeństwa oraz wspólną polityką bezpieczeństwa i obrony. Formuły konferencji nie udało się ustalić na zeszłorocznej konferencji szefów parlamentów UE.

Piątkowy wieczór uczestnicy spotkania spędzają na obiedzie w Centrum Nauki Kopernik. W sobotę rano - kontynuacja obrad w gmachu polskiego parlamentu.