Tusk był pytany na konferencji prasowej o wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że premier - podpisując pakt fiskalny - działa "świadomie na szkodę polskiego państwa i przyłożył rękę do tego, że Unia Europejska w dotychczasowym kształcie się rozpada".
"To dość bulwersujący pogląd, nie po raz pierwszy Jarosław Kaczyński uważa, że kiedy jest przerwa w jego rządach, to nie ma zasady ciągłości państwa polskiego. Odrzucam ten paranoiczny w swojej istocie pogląd na świat i na Polskę - że Polska jest Polską, tylko wtedy, kiedy rządzi Kaczyński i PiS. To jest chory i niebezpieczny pogląd - z punktu widzenia ciągłości państwa polskiego" - podkreślił premier.
Jak dodał, jemu nie przyszłoby do głowy stwierdzenie, że nie będą obowiązywały umowy międzynarodowe, tylko dlatego, że zostały podpisane za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
"To jest logika antypaństwowa w swojej istocie. Można się różnić w poglądach na Europę, politykę zagraniczną, wewnętrzną, ale (stanowisko Kaczyńskiego - PAP) to tak naprawdę kwestionowanie państwowości polskiej, w kształcie który nie odpowiada Jarosławowi Kaczyńskiemu, tylko dlatego, że to nie on z woli ludzi jest premierem" - podkreślił szef rządu.
Zdaniem Tuska, niektórzy politycy opozycji mówiąc o pakcie fiskalnym, "biją rekordy niekompetencji".
"Czasami mam wrażenie, że wielu z nich zabierając głos w tej sprawie, nie czytało tego tekstu. To nie jest długi traktat, (ale) jest dość skomplikowany, ja też potrzebuję w tego typu sytuacji czasu i ekspertów, żeby dobrze zrozumieć konsekwencje każdego zapisu, ale - po sprawie ACTA - wykonujemy te prace szczególnie rzetelnie" - zapewnił szef rządu.
25 przywódców krajów UE, w tym Tusk, podpisało w piątek w Brukseli nowy traktat międzyrządowy, tzw. pakt fiskalny. Wymusza on więcej dyscypliny w finansach publicznych, zwłaszcza w państwach eurolandu, ustanawiając nowe, bardziej automatyczne sankcje.
Premier o stu dniach: trudniejsze niż mogliśmy się spodziewać
Premier Donald Tusk pytany na sobotniej konferencji prasowej o podsumowanie pierwszych stu dni rządu koalicyjnego PO-PSL:
"Kondycja moich ministrów i kondycja całego rządu jest zdecydowanie lepsza niż opinie na temat tego rządu i ocena poszczególnych ministrów.
To jest trochę tak, jak ze Stadionem Narodowym. Jeszcze kilka dni temu czytałem w popularnym dzienniku, że to jest fuszerka stulecia, a dzisiaj czytam, że nie ma fajniejszej tapety na komórkę niż zdjęcie stadionu w meczu otwarcia. Cieszę się, że tak szybko zmieniamy zdanie.
Mam nadzieję, że także ocena działań poszczególnych ministrów będzie adekwatna do rzeczywistej ich pracy, a nie do aktualnego nastroju.
Oceniam absolutnie bez samozachwytu. Dość otwarcie mówiłem też o błędach czy zaniechaniach tych pierwszych stu dni. Nikt nie usłyszał ode mnie okrzyków entuzjazmu na temat tych pierwszych dni. One były trudniejsze niż mogliśmy się spodziewać. Nie do wszystkiego byliśmy wystarczająco dobrze przygotowani, ale ten rząd i ci konkretni ministrowie mają do wykonania kawał poważnej pracy i uważam, że są dobrze do tego przygotowani".