Podobnie jak w Polsce, także w Kanadzie rozpoczęły się prace nad prawem, które zakazuje zasłaniania twarzy podczas demonstracji. Do federalnego parlamentu wpłynął właśnie projekt w tej sprawie.

Projekt przekazał konserwatywny deputowany z Alberty, Blake Richards. Ponieważ jest to tzw. private member bill, czyli odpowiednik polskiej inicjatywy poselskiej, która w Kanadzie jest obwarowana licznymi obostrzeniami w rozpatrywaniu, nie wiadomo jeszcze, kiedy może stać się obowiązującym prawem. Na razie przeszedł tylko pierwsze czytanie, ale pomysłodawca już może liczyć na poparcie policji.

Richards zaproponował, żeby "nieuzasadnione prawnie" zakrywanie twarzy podczas zamieszek czy niezgłoszonego wcześniej zgromadzenia lub demonstracji było karane więzieniem do lat pięciu.

To wnioski z ubiegłorocznych zamieszek w Toronto podczas szczytu G8/G20 oraz tegorocznych zamieszek w Vancouver po Pucharze Stanleya. Deputowany podkreśla, że obecne prawo uniemożliwia policji zatrzymywanie podczas niebezpiecznych zamieszek osób, które wkładają maski na twarz.

Policja dysponuje co prawda możliwością wykorzystania przepisu o "przebraniu się z zamiarem", ale przepis ten dotyczy raczej napadów rabunkowych i wymaga większej liczby dowodów na to, że osoba z zasłoniętą twarzą rzeczywiście wykorzystała przebranie w celu popełnienia przestępstwa - przypomniał portal cbc.ca. Problemem, i to prawdopodobnie konstytucyjnym, w proponowanym rozwiązaniu jest określenie, czym jest "nieuzasadnione prawnie" zakrywanie twarzy.