Wpływ władz politycznych na media, faktyczna cenzura, w skrajnych przypadkach zagrożenie dziennikarzy więzieniem to problemy, na które zwraca uwagę przedstawiony w środę w Warszawie raport o mediach w krajach Partnerstwa Wschodniego.

Raport, wydany przez armeński Press Club, Forum Społeczeństwa Obywatelskiego i Fundację Friedricha Eberta, opisuje sytuację prawną mediów Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy. Porównuje jakość prawa, ocenia faktyczną niezależność instytucji regulacyjnych

"Z raportu wynika, że w każdym z sześciu krajów Partnerstwa Wschodniego są problemy z wolnością słowa i z działaniem mediów w kontekście budowania społeczeństwa obywatelskiego i debaty publicznej, chociaż nie w każdym kraju te problemy są takie same" - powiedział PAP dyrektor Instytutu Spraw Publicznych Jacek Kucharczyk.

"Są kraje, takie jak Białoruś, gdzie represje i kontrola mediów są bardzo ostre i wyraźne, a są takie, gdzie kontrola władz politycznych, ale i oligarchów nad mediami jest mniej jawna; istnieje pewna konkurencja, więc także pewien pluralizm, niemniej sytuacja jest daleka od europejskich standardów, do których chcemy te kraje zbliżać" - dodał.

Najlepiej sytuacja mediów i dziennikarzy wygląda w Mołdawii i Gruzji, ale i tu - powiedział Kucharczyk - "jest wiele do zrobienia, jeśli chodzi kwestie statusu wolności mediów i informowanie obywateli".

Na pytanie, czy Partnerstwo Wschodnie może przyczynić się do zmiany sytuacji, szef ISP przypomniał, że choć wzmacnianie demokracji jest jednym z celów PW, to "jak wiadomo wśród priorytetów platform rządowych wolność mediów się nie znalazła", z braku politycznej zgody rządów.

Przedmiotem zainteresowania raportu były warunki pracy dziennikarzy

"Moje nadzieje budzi natomiast Forum Społeczeństwa Obywatelskiego PW, czyli inicjatywy równoległej do platform rządowych. Z inicjatywy tej grupy powstał dzisiejszy raport, który może posłużyć do dalszych debat i być podstawą do pewnego nacisku politycznego na państwa partnerskie, zwłaszcza te, które takim naciskom ze strony Unii ulegają, bo mają orientację proeuropejską - znowu mowa tu o Mołdawii, Gruzji i Ukrainie. W stosunku do tych państw perswazja ze strony instytucji unijnych może być bardziej skuteczna" - ocenił Kucharczyk.

Dodał, że raport wykazuje, iż dzięki presji społeczności międzynarodowej coraz rzadsze, przynajmniej w niektórych krajach, są fizyczne ataki na dziennikarzy. Przypomniał, że "sprawa Georgija Gongadzego była jedną z głównych odskoczni do pomarańczowej rewolucji". "Na Ukrainie trochę się zmieniło na lepsze - manipulacja i kontrola nad mediami są subtelniejsze, co pozostawia tym, którzy chcą się przeciwstawić cenzurze, większe pole do działania" - powiedział Kucharczyk.

Ocenił, że jeśli chodzi o Białoruś, "można mówić o rozwijaniu tego wymiaru polityki zewnętrznej, który polega na wspieraniu demokracji, nawet gdy rządy danego kraju niezbyt chętnie patrzą na demokratyzację".

Przedmiotem zainteresowania raportu były warunki pracy dziennikarzy, od obowiązku akredytacji po - jak w przypadku Białorusi - zagrożenie dwuletnim więzieniem za nieprzychylne przedstawianie władz, i spowodowaną możliwymi represjami autocenzurę. Raport omawia kodeksy etyczne, zgodność przepisów krajowych z prawem UE. W dokumencie stwierdzono, że ogólnie większą swobodą - mimo podejmowanych w niektórych krajach prób reglamentacji - cieszą się media internetowe, stające się coraz ważniejszym źródłem informacji.