Szef opozycyjnej Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Sigmar Gabriel uważa, że w przyszłości obywatele państw UE powinni współdecydować w drodze referendum o zasadniczych sprawach dotyczących polityki europejskiej.

"Takie plebiscyty są trudne i na pewno nie zawsze się udają. Ale zmuszają elity polityczne i gospodarcze Europy, by na nowo wyjaśniały sens projektu europejskiego, by się starały i zabiegały o poparcie dla tego projektu" - powiedział Gabriel w wywiadzie dla ukazującej się w niedziele gazety "Bild am Sonntag".

"Elitarny projekt Europy, w którym wydawało się to niepotrzebne, osiągną swoje granice. Znów potrzebujemy akceptacji obywatelek i obywateli dla Europy - dodał. - Według wszystkich sondaży obywatele życzyliby sobie więcej Europy. Ale martwi ich to, jaka jest ona obecnie. To nie jest eurosceptycyzm. Ludzie rozumieją po prostu, że dalej tak się nie da".

"Musimy gruntownie zreformować UE i na końcu dać obywatelom możliwość głosowania w tej sprawie" - ocenił szef SPD.

Z propozycją przeprowadzania w Niemczech referendów w ważnych sprawach europejskich wystąpił w jednym z wywiadów były prezydent RFN Roman Herzog. Jego zdaniem UE ma "problem z demokracją" i instytucjonalnie przypomina "Prusy w 1850 roku". "Komisja Europejska jest jak +Jego Wysokość Król Prus+, parlamentowi wolno przytakiwać, a czasami pojawia się król i jest łaskawy" - powiedział Herzog w rozmowie z tygodnikiem "Die Zeit".

Za przyznaniem obywatelom większego wpływu na sprawy UE opowiadają się również Zieloni. Lider frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim Daniel Cohn-Bendit uważa wręcz, że pełniących czołowe funkcje w instytucjach UE należałoby wybierać bezpośrednio. W rozmowie z niemieckim dziennikiem "Tagesspiegel", który ma się ukazać w poniedziałek, polityk ten opowiedział się też za połączeniem funkcji przewodniczących Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej. "To doprowadziłoby do rozpoczęcia rzeczywistej dyskusji o Europie" - ocenił eurodeputowany.