Paryski sąd zdecydował w poniedziałek wieczorem, że były francuski prezydent Jacques Chirac, oskarżony w sprawie korupcji w paryskim ratuszu w latach 90., będzie sądzony zaocznie. Jako powód sędziowie podali zaniki pamięci byłego szefa państwa.

Zgodnie z przewidywaniami, proces Chiraca wznowiono w poniedziałek bez jego udziału. W piątek były prezydent wysłał list do przewodniczącego składu sędziowskiego, w którym prosił, by reprezentowali go adwokaci. W liście była mowa o tym, że z powodów zdrowotnych Chirac nie ma pełnej zdolności do uczestniczenia w rozprawach. Do korespondencji załączono ekspertyzę medyczną.

Po kilku godzinach rozprawy, a następnie zamkniętego posiedzenia, sędziowie orzekli, że proces byłego prezydenta będzie kontynuowany pod jego nieobecność. Przychylili się tym samym do wniosku obrońców Chiraca, twierdzących, że były szef państwa "nie jest w stanie przypomnieć sobie faktów, które zdarzyły się ponad 20 lat temu".

Wbrew oczekiwaniom części mediów sąd nie zdecydował się zamówić własnej ekspertyzy medycznej, aby porównać ją z tą dostarczoną wcześniej przez adwokatów oskarżonego.

Proces, w którym oprócz Chiraca sądzonych jest dziewięć innych osób, ma być kontynuowany we wtorek. Towarzyszy mu ogromne zainteresowanie - w poniedziałek paryską salę sądową wypełniło szczelnie wczesnym popołudniem około 100 dziennikarzy.

Według bliskich Chiraca, ma on poważne zaburzenia pamięci. Jego zięć, Frederic Salat-Baroux, powiedział w sobotę agencji AFP, że stan zdrowia byłego prezydenta "pogorszył się znacznie w ciągu ostatnich kilku miesięcy" i że wobec tego "nie może on uczestniczyć w procesie w godnych warunkach". Tego samego dnia obecna na sali sądowej przybrana córka byłego prezydenta Anh Dao Traxel nazwała Chiraca w rozmowie z mediami "starym chorym człowiekiem", twierdząc, że "nie rozpoznał on jej" podczas ich ostatniego spotkania w lutym tego roku.

Pojawiły się pogłoski, że były prezydent cierpi na chorobę Alzheimera

Kilka miesięcy temu w mediach pojawiły się pogłoski, że były prezydent cierpi na chorobę Alzheimera, jednak otoczenie Chiraca zaprzeczało temu.

Szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe, skazany w 2004 r. w tej aferze jako były zastępca Chiraca na stanowisku mera, wyraził w poniedziałek w Bordeaux smutek z powodu, jak powiedział, "pogorszenia się stanu zdrowia" jego dawnego przełożonego. "Jeśli sąd zechce mnie przesłuchać, naturalnie się stawię" - dodał.

W marcu proces Chiraca w paryskim sądzie wstrzymano z powodu wątpliwości formalnych. Później sąd kasacyjny zdecydował, że proces zostanie wznowiony 5 września i zakończy się najprawdopodobniej 23 września.

Po raz pierwszy w historii Francji były prezydent staje przed sądem w charakterze oskarżonego w sprawie karnej. Chiracowi grozi teoretycznie do 10 lat więzienia i 150 tys. euro grzywny.

Dawny szef państwa odpowiada przed sądem za to, że w latach 1992-1995, gdy był merem Paryża, miał fikcyjnie zatrudniać w sumie blisko 30 pracowników, w tym członków swojej byłej partii Zgromadzenie na rzecz Republiki (RPR) i ich rodziny. Główny zarzut postawiony Chiracowi oraz dziewięciu innym oskarżonym to "sprzeniewierzenie funduszy publicznych". Sam były prezydent odpiera stanowczo wszystkie zarzuty w tej sprawie.

Sędziowie przez wiele lat bezskutecznie próbowali pociągnąć Chiraca do odpowiedzialności w związku z różnymi skandalami korupcyjnymi. Chronił go immunitet, który wygasł jednak w 2007 r., kiedy po 12 latach Chirac przestał być prezydentem Francji.