Czwartkowe media bułgarskie opublikowały depeszę ambasady USA z maja 2006 r., rzucającą cień na przeszłość obecnego premiera Bojko Borysowa, wówczas mera Sofii, charakteryzowanego jako "wschodząca gwiazda bułgarskiej polityki".

Strona internetowa Biwoł, która otrzymuje od WikiLeaks depesze na temat Bułgarii, podkreśla, że depesza ambasadora Johna Beyrle (obecnie szef placówki dyplomatycznej w Moskwie) jest jedną z nielicznych, zaaprobowanych jednocześnie przez radców ds. politycznych, ds. wojskowych, ds. bezpieczeństwa i samego ambasadora.

Depesza jest zatytułowana: "Najpopularniejszy polityk w Bułgarii: duże nadzieje, niejasne powiązania". Borysow, najpopularniejsza figura w bułgarskim życiu politycznym, "przynajmniej publicznie ma silne proamerykańskie nastawienie. Borysowowi jednak zarzucano w przeszłości działalność kryminalną oraz utrzymywanie ścisłych powiązań z Łukoilem i ambasadą rosyjską" - pisze ambasador USA.

Tłumacząc błyskawiczny wzrost jego popularności w latach 2001-2005, kiedy piastował wysokie stanowisko w MSW, Beyrle pisze: "Borysow bezwstydnie robił sobie reklamę jako sekretarz generalny (MSW), zręcznie łącząc wpływowe kontakty z właścicielami mediów i swoje po hollywoodzku perfekcyjne medialne instynkty, żeby zapewnić sobie przychylną obsługę medialną, na której opiera się jego image. (...) Dziennikarze w prywatnych rozmowach wyznają, że Borysow płaci gotówką za pozytywną obsługę (medialną) i grozi tym, którzy piszą negatywne reportaże".

Pisząc o biografii Borysowa, ambasador podkreśla, że jego firma ochroniarska była jedną z największych "w czasach, kiedy prywatna działalność ochroniarska była synonimem wymuszenia i działań siłowych".

"W przeszłości Borysowowi zarzucano skandale z kradzieżą paliwa"

"W przeszłości Borysowowi zarzucano skandale z kradzieżą paliwa, nielegalne transakcje wspólnie z Łukoilem oraz poważny przemyt metamfetaminy" - napisano w depeszy.

I dalej: "Mówi się, że Borysow ma poważne powiązania z niektórymi postaciami mafii.(...) Utrzymuje ścisłe powiązania z szefem Łukoil-Bułgaria (jedyną rafinerią w Bułgarii - PAP) Walentinem Złatewem, wyjątkowo wpływowym graczem politycznym". W depeszy stwierdza się, że jako mer Borysow pomógł koncernowi w udostępnieniu terenów na budowę nowych stacji benzynowych.

"Borysow jest osobą nieprzewidywalną o nieokiełzanych ambicjach politycznych i wyraźnie ma świetlaną przyszłość w bułgarskiej polityce". "Powinniśmy kontynuować popychanie go we właściwym kierunku, lecz nigdy nie zapominać, z kim mamy do czynienia" - brzmi wniosek ambasadora.

W wywiadzie dla radia publicznego z Hagi, gdzie przebywa w czwartek, Borysow powiedział, że "nie czyta depesz Wikileaks". Nazwał "spekulacjami" twierdzenia o jego transakcjach z paliwem i bliskich powiązaniach z Łukoilem. Dodał, że rozmawiał z obecnym amerykańskim ambasadorem Jamesem Warlickiem, który miał mu powiedzieć, że WikiLeaks powołuje się na niejasne i niepotwierdzone źródła.

Borysow zdementował bliskie związki z ambasadą rosyjską

Zdementował również bliskie związki z ambasadą rosyjską. "Byłem tyle razy w ambasadzie USA, lecz nie pamiętam, bym w ostatnich 5-6 latach był nawet na przyjęciach w ambasadzie rosyjskiej".

Ambasada USA wydała komunikat "w związku z publikacją domniemanych tajnych materiałów". "To ważne, by mieć na uwadze, że dyplomatyczne depesze należy rozpatrywać jako często wstępne i niepełne analizy polityczne i nie należy traktować ich jako oficjalnego stanowiska amerykańskiej polityki zagranicznej" - zauważa ambasada i dodaje, że "stosunki dwustronne i współpraca z Bułgarią nigdy nie były silniejsze".

W minionym tygodniu strona Biwoł ujawniła depeszę ambasador Nancy McEldowney z czerwca 2009 r., poświęconej lipcowym wyborom parlamentarnych. Zatytułowana jest "śmiecie przy wejściu, śmiecie przy wyjściu".