"Nie potrafię w sobie wzbudzić entuzjazmu dla tego jednego procenta. Wiem, że pieniądze się liczą w kulturze i że ten jeden procent jest ważny. Uważam, że jeżeli coś ma sens, to tylko programy długofalowe i takie programy, które rzeczywiście coś przyniosą.
Stanisław Brzozowski kiedyś powiedział, że polski patriotyzm ma charakter estradowy. Ja mam wrażenie, że większość działań politycznych ma charakter estradowy. Np. Noc Muzeów jest wspaniałą akcją i bardzo ciekawą. Ale źle jest, jeśli to wszystko się sprowadza wyłącznie do tego jednego dnia, czy jednej nocy.
Gdyby chcieć wskazać konkretne programy, na które należałoby przeznaczyć te pieniądze, to istnieje cały obszar ogromnych zaniedbań ostatniego dwudziestolecia. To są w małych miejscowościach i na wsiach upadłe biblioteki i domy kultury, których nie ma lub egzystują resztkami sił. To powinien być program ogólnokrajowy. Mamy +orliki+. A dlaczego nie mamy "pegazików", czyli czegoś, co by aktywizowało te środowiska wokół właśnie takich ośrodków kultury.
W lecie bywam w takiej wsi nad Wisłą. Dzieci z tej wsi gromadzą się przy studni, ponieważ jeden z mieszkających tam osiedleńców przeprowadził szerokopasmowy internet i mają dostęp do internetu. Ale to jest prywatna inicjatywa tego człowieka. Myślę, że właśnie tego rodzaju akcje - szerokopasmowy internet, ośrodki kultury - na to te pieniądze warto przeznaczać.
I jest jeszcze jedna rzecz: Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Jesteśmy jedyną europejską stolica, która nie ma tego rodzaju placówki. Byt wirtualny jest. Są ludzie. Jest wspaniała inicjatywa. Ale to potrzebuje zupełnie innego zaplecza, potrzebuje startu. To potrzebuje realnych pieniędzy, które przerwałyby np. ten chocholi taniec, związany z budową stałej siedziby muzeum. Władze Warszawy wciąż to opóźniają, wciąż jest niejasna sytuacja. Myślę, że warto to przerwać i powiedzieć: +budujemy+. Pierwsza łopata, kamień węgielny i coś się rusza".