Belgowie pobili światowy rekord – od 290 dni nie mają rządu. Sytuacja powinna być groźna, ale nie jest. Spacerując ulicami Brukseli, nie podejrzewalibyśmy, że wokół panuje polityczny chaos. Im bowiem nowocześniejsze państwo, tym silniejsze ma struktury. Rząd jest tylko jedną z nich.
Bruksela to stolica Unii Europejskiej i siedziba kwatery głównej NATO. Żadnej z tych instytucji nie przeszkadza brak rządu. Belgowie płacą podatki, działa opieka społeczna, spory polityczne są rozwiązywane podczas rokowań, nie na ulicach, pracują parlament i sądy, policja ściga złodziei, a zamiatacze sprzątają ulice. Dzieje się tak, ponieważ siłę społeczeństwa tworzą nie pompatyczność władzy czy potężna armia, ale sprawne struktury na poziomie centralnym i lokalnym. Belgia trwa dzięki nim.
Jaki z tego morał dla nas? Nie przejmujmy się tak bardzo jakością naszego rządu, wzmacniajmy raczej instytucje państwa i samorządu. Belgowie potrafili je zbudować i warto ich za to pochwalić. Przydają się im teraz, gdy politykom brakuje odpowiedzialności i wyobraźni. A to zjawisko powszechne, także w Polsce.