Mało kto pamięta, że poza miastami olbrzymia część domów jest ogrzewana drewnem i węglem. A metr drewna opałowego to minimum 150 zł. Nic więc dziwnego, że w lasach państwowych tnie się bez opamiętania dla zarobku, a w lasach „chłopskich”, by oszczędzić.
Widok z mojego gabinetu sięga lokalnej drogi. Prowadzi ona donikąd, bo do lasu, ale w ciągu dnia przejeżdża nią minimum dziesięć traktorów z przyczepami wyładowanymi drewnem. Nikt tego nie pilnuje, nikt nie ściga, nikt nie zwraca uwagi.
Podobnie jest w lasach państwowych. Dlatego mam wrażenie, że Polska za kilkanaście lat zostanie całkowicie pozbawiona starych, prawdziwych lasów. Kiedy to piszę, już słyszę argument, że istnieje obowiązek nasadzania odpowiedniej ilości drzewek i że bilans się wyrównuje. Jak może się wyrównywać, skoro najszybciej rosnące drzewa, jak brzoza czy sosna rosną trzydzieści lat, a dąb pięćdziesiąt?
Las stał się wielkim interesem i tylko na terenach chronionych nie wycina się go na potęgę. Próbowano nawet włączyć lasy do tej części majątku, którą można sprywatyzować. Na razie to się nie udało, ale państwo chce zarobić na wszystkim i posuwa się w głąb lasów. Rachunek ekonomiczny nie uwzględnia interesów ekologicznych oraz przyszłości polskiej przyrody. A konsekwencje będą dojmujące, bo szybko rosnące krzakowiska na opał nie zastąpią pielęgnowanych lasów, zwłaszcza że i one zostaną ścięte.
Oczywiście można opalać olejem albo gazem, ale ceny są nieporównywalne. Najlepiej opalać węglem i dlatego trzeba rozsądnie krytykować utrzymywanie w Polsce dużego wydobycia węgla. W dodatku według najnowszych badań węgiel jest mniej trujący dla środowiska niż bardzo drobny popiół drzewny, który przenika wszędzie, także do płuc.
Nikt nie zna liczb, nikt nie wie, ile polskiego drewna idzie co roku z dymem, ale muszą to być kolosalne ilości, zważywszy, że ogrzewa się nim co najmniej trzy miliony domów i chałup. Ile z tego zostało wycięte nielegalnie, więc nie będzie nawet marnych prób posadzenia nowych drzewek? W ciężkich czasach nie myśli się o przyszłych pokoleniach, tylko o własnym doraźnym interesie, ale taka bezmyślność sprawi, że nie będzie nas i nie będzie lasu, a Polska stanie się krajem stepowym.