„DGP” ocenia najważniejsze założenia nowej strategii Sojuszu.

Obrona terytorialna

Sercem dokumentu, opracowanego przez ekspertów pod kierownictwem byłej sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Madeleine Albright, jest potwierdzenie art. 5 traktatu waszyngtońskiego, który gwarantuje reakcję sojuszników w razie ataku na jednego z nich. Właśnie ten punkt jest dla Polski najważniejszy. Pewną nowością jest objęcie wstępnymi planami ewentualnościowymi, czyli programem zbrojnej odpowiedzi Sojuszu na wypadek agresji państw bałtyckich. Litwa, Łotwa i Estonia do tej pory nie były nimi objęte, ponieważ NATO obawiało się reakcji Rosji. W przypadku Polski plany ewentualnościowe zostały zaktualizowane we wrześniu.

System antyrakietowy

Priorytetem NATO jest budowa systemu obrony przeciwrakietowej. Rasmussen proponował nawet Rosjanom wspólną budowę takiego systemu, który miałby kosztować 300 mln dol. Ambasador Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin nazwał w zeszłym tygodniu podobne idee „dziwaczną modą na zabawę w gwiezdne wojny”. Dla Polski natowski pomysł włączania Rosji to nic innego jak rozwodnienie pomysłu obrony przeciwrakietowej. Plan „Tarcza 2” ma również inną pułapkę: na montaż radaru na swoim terytorium nie godzi się Turcja, która utrzymuje dobre stosunki z wrogiem numer jeden USA – Iranem.

Cyberbezpieczeństwo

Nowością jest postawienie na bezpieczeństwo cybernetyczne. W 1999 r. możliwości skoordynowanych ataków hakerów nikt nie brał poważnie. Po ataku na Estonię w 2007 r. utworzono co prawda natowskie centrum obrony, jednak w jego pracach bierze udział zaledwie osiem krajów NATO. – Zaangażowanie NATO w cyber-obronę ma sens, ponieważ sieci komputerowe stają się kluczem do bezpieczeństwa państwa – mówi nam Andrew Michta z Rhodes College w USA. Według danych amerykańskiego instytutu ISTS tylko o nielegalny dostęp do danych instytucji rządowych USA stara się sto obcych agencji wywiadowczych. W przypadku Polski od czerwca 2009 do października 2010 r. administrację państwową atakowano 384 razy.



Ochrona szlaków

NATO zamierza też wzmóc wysiłki w ochronę szlaków transportowych, głównie przed somalijskimi piratami. Choć w wyniku działań flot 27 krajów (w tym 14 członków NATO) liczba ataków na tym akwenie spada (w rekordowym 2009 r. dokonano ich 217; w tym na razie 140), to jednak są one coraz skuteczniejsze (790 porwanych marynarzy w porównaniu do 867 w ubiegłym roku). Polska także ma swój interes w lepszej koordynacji walki z piractwem, ponieważ na ataki narażeni są także nasi marynarze.

Pieniądze

Przy realizacji koncepcji NATO jest jednak jedno ale – brak pieniędzy. – Wpisać do strategii można wszystko. Ale najważniejsze są pieniądze, z którymi mamy poważny problem – komentuje w rozmowie z „DGP” Andrew Michta. – Sojusz, który chce nas bronić przed wszystkimi zagrożeniami, może nie być w stanie obronić nas przed podstawowymi – dodaje.
W 2009 r. wydatki Francji i Niemiec na armię spadły o 2,6 proc., a Wielkiej Brytanii nawet o 11,8 proc. Jedynie 11 z 28 państw przestrzega natowskiej zasady przeznaczania 1,95 proc. PKB na siły zbrojne. A będzie gorzej, bo rządy zapowiadają kolejne cięcia: Niemcy zredukują armię o 40 tys. żołnierzy i zrezygnują z niektórych zamówień, zaś Paryż i Londyn planują nawet scalenie niektórych struktur obronnych. W tej sytuacji los strategii leży w gestii Waszyngtonu, który... też prowadzi kosztowną wojnę w Afganistanie i planuje cięcia w budżecie wojskowym.
Obama będzie się jednał z Europą. Bo jej potrzebuje
Oprócz szczytu NATO w Lizbonie jutro rusza szczyt UE – USA z udziałem Baracka Obamy. Osłabiony porażką w wyborach do Kongresu prezydent ma nadzieję, że uda mu się poprawić napięte stosunki z Europą. Przede wszystkim z Niemcami, którym nie podoba się polityka FED polegająca na zasilaniu gospodarki USA dolarem i tym samym sztucznym zaniżaniem jego kursu (co wzmacnia eksport amerykański, a obniża konkurencyjność eksportu niemieckiego).
Między innymi z tego powodu na zakończonym w ubiegłym tygodniu G20 w Seulu doszło do zawiązania niecodziennej koalicji Berlin – Pekin – Paryż przeciw Waszyngtonowi. Europa i Azja znalazły się po tej samej stronie barykady. Wcześniej, by rozmyć władzę USA w MFW i Banku Światowym, Europa oddała część miejsc w tych instytucjach na rzecz rynków wschodzących.
Sytuacja jest bez precedensu. Jeszcze w maju Obama zaskoczył europejskich dyplomatów, rezygnując z uczestnictwa w szczycie UE – USA w Hiszpanii. Teraz szuka w Europie sojusznika. Głównym tematem dwugodzinnego spotkania z przywódcami UE, Hermanem Van Rompuyem i Jose Barroso, będzie polityka monetarna i walutowa.