Między żołnierzami izraelskimi a libańskimi doszło we wtorek w regionie przygranicznym do wymiany ognia, najpoważniejszej od konfliktu sprzed czterech lat. W następstwie incydentu życie straciło czterech Libańczyków i izraelski oficer.
Według agencji SANA, w rozmowie telefonicznej el-Asad zapewnił Suleimana, że "Syria stoi po stronie Libanu". Prezydent Syrii oświadczył również, że incydent przygraniczny "ponownie udowodnił, iż Izrael zawsze próbował doprowadzić do destabilizacji Libanu oraz regionu".
"Atak ten odzwierciedla zaniepokojenie Izraela oznakami stabilizacji Libanu po historycznym szczycie"
Z kolei syryjskie MSZ potępiło w wydanym komunikacie "okrutny izraelski atak przeciw Libanowi" oraz poinformowało, że Syria "żąda interwencji ONZ i społeczności międzynarodowej" w tej sprawie.
"Atak ten odzwierciedla zaniepokojenie Izraela oznakami stabilizacji Libanu po historycznym szczycie, do którego doszło w piątek w Bejrucie" - głosi komunikat.
W piątek prezydent el-Asad oraz saudyjski król Abd Allah spotkali się w stolicy Libanu z prezydentem tego kraju. Wizyta ta została uznana za próbę zażegnania kryzysu wywołanego możliwością obarczenia członków radykalnego szyickiego Hezbollahu winą za zabójstwo byłego premiera Libanu Rafika Haririego w 2005 roku.