MON najpierw wynegocjował obniżkę ceny, a potem kupił sprzęt od tej samej firmy 75 mln zł drożej - ujawnia "Rzeczpospolita".

Chodzi o kontrakt na 5 śmigłowców do Afganistanu. Spośród trzech firm, które odpowiedziały na przetarg z końca 2009 r., została tylko jedna. Wynegocjowano z nią w lutym br. cenę 313 mln zł.

Do sfinalizowania transakcji jednak nie doszło, jak nieoficjalnie podano, ze względu na rozbieżności pomiędzy warunkami zamówienia a faktycznymi parametrami maszyn.

Niespodziewanie 8 lipca resort obrony narodowej podpisał z tą samą firmą kontrakt. Tym razem już na inny sprzęt i za wyższą cenę. Zamiast 313 będzie to prawie 388 mln zł, czyli niespełna 75 mln więcej.

Cała procedura i niewyjaśniony skok ceny budzą podejrzenia posłów opozycji. MON zapewnia, że zakup został dokonany zgodnie z prawem, a prezes firmy, mającej dostarczyć śmigłowce, nie odbiera telefonu - kończy "Rzeczpospolita".

MON: nie ma żadnych nieprawidłowości przy zakupie śmigłowców

Finalna umowa na zakup pięciu śmigłowców Mi-17 w ramach tzw. pakietu afgańskiego opiewa na wyższą kwotę niż pierwotna, m.in. z powodu zmiany kursu dolara oraz decyzji o modyfikacji wymagań wobec zamawianych maszyn - wyjaśnił wiceszef MON Marcin Idzik.

O tym, że MON podpisało w lipcu nową umowę na zakup pięciu śmigłowców Mi-17, bo rozstrzygnięcia z lutego zostały zmienione, PAP informowała w środę. W piątek wątek finansowy transakcji opisała "Rzeczpospolita".

Wiceszef MON Marcin Idzik powiedział w piątek, że zasadnicze powody zmiany wysokości kwoty, jakiej dotyczy umowa, są dwa. "Pierwsza oferta dotyczyła dostawy pięciu używanych śmigłowców, wyprodukowanych w latach 1991-1994. Obecna przewiduje dostarczenie dwóch nowych maszyn (z 2009 r.) i trzech używanych (z lat 1991-1994)" - wyjaśnił. Dodał, że istotny był także fakt, że wartość dolara wzrosła w ostatnich miesiącach, dlatego koszt zakupu maszyn wzrósł o kilkadziesiąt mln zł (początkowo miało to być ok. 100 mln dolarów, ostatecznie jest to ok. 114 mln).



Pierwotnie planowano zakup pięciu używanych śmigłowców Mi-17: czterech Mi-17-1V oraz jednego Mi-172. Ostatecznie umowa dotyczy pięciu śmigłowców rodziny Mi-17: dwóch Mi-171 oraz trzech Mi-17-1V. Maszyny miały kosztować 313 mln zł brutto; finalnie - jak podała "Rzeczpospolita" - trzeba będzie zapłacić za nie o 75 mln zł drożej.

O zakończeniu postępowania na dostawę pięciu Mi-17 i wybraniu oferty firmy Metalexport-S MON informowało w lutym. W postępowaniu trwającym od jesieni ub.r. uczestniczyły również Bumar i MAW Telecom. Bumar odstąpił od złożenia ostatecznej oferty, a firma MAW Telecom proponowała śmigłowce fabrycznie nowe, co odsuwało termin dostawy do marca przyszłego roku i nie odpowiadało oczekiwaniom resortu.

Wiceszef MON powtórzył w piątek, że oferta Metalexportu, która wydawała się ważna, została odrzucona, bo nie spełniała oczekiwań i w związku z tym przeprowadzono kolejne negocjacje z firmami, które potencjalnie mogły oferować sprzęt. Finalnie wybrano ofertę Metalexportu - bo jak wyjaśnia wiceszef MON - jako jedyna spełniała ona wymagania określone przez Wojska Lądowe w zakresie konfiguracji i terminów.

"Pięć Mi-17 to sprzęt dedykowany dla naszego kontyngentu w Afganistanie oraz do szkolenia w kraju żołnierzy wyjeżdżających na misję. Warto wskazać, że będą to maszyny znacznie zmodernizowane i doposażone np. w obronę bierną Terma" - mówił kilka dni temu wiceminister.

"Do końca roku dwa egzemplarze będą gotowe do dostarczenia do Afganistanu; pozostałe egzemplarze również będą gotowe do końca roku, ale bez obowiązku wysłania na misję" - zapowiadał Idzik.

Idzik informował kilka dni temu także o pracach nad przetargiem na śmigłowce dla polskiego wojska. 26 maszyn różnego typu, zarówno szturmowych jak i transportowych, ma trafić do armii - m.in. dla wojsk specjalnych i marynarki wojennej - do 2018 r. Dokumenty do postępowania przetargowego są obecnie opracowywane, ma ono ruszyć w tym roku.

Wiceszef MON deklarował także, że dostawa wzmocnionych silników do śmigłowców Mi-24 dla polskiego kontyngentu w Afganistanie nastąpi w tym roku. Piloci realizujący zadania w misji ISAF od dłuższego czasu sygnalizują problemy z silnikami do Mi-24, m.in. że mają zbyt małą moc, by móc swobodnie operować w rejonie działań - w terenie górskim, często w wysokich temperaturach i znacznym zapyleniu.