Przed czwartkowym szczytem UE Nicolas Sarkozy przekonuje Berlin do poparcia jego pomysłu budowania europejskiego rządu gospodarczego. Za zgodę oferuje Niemcom współpracę przy obsadzeniu nowego szefa Europejskiego Banku Centralnego. Ma nim zostać Niemiec Axel Weber. Problem jednak w tym, że to, co Sarkozy nazywa rządem gospodarczym, jest w praktyce projektem pogłębienia integracji w ramach strefy euro i budowaniem Europy dwóch prędkości – lepszej – z euro – i gorszej – poza strefą.
Pierwsze podejście Sarkozy’ego do przekonania Niemiec – w ubiegłym tygodniu – zakończyło się fiaskiem. Drugie miało miejsce wczoraj w Berlinie. Tym razem na spotkanie z Angelą Merkel francuski prezydent był znacznie lepiej przygotowany. Sarkozy zapewnia, że poprze Webera jako szefa EBC. Kolejnym ukłonem w stronę Niemiec jest przyjęty w weekend przez Paryż plan oszczędności budżetowych. W ciągu czterech lat dziura w finansach republiki ma się zmniejszyć o 100 mld euro. Dzięki temu deficyt budżetowy kraju zmaleje z 8 proc. PKB dziś do 3 proc. w 2013 roku.

Wolta Sarkozy’ego

– To poważny zwrot we francuskiej polityce. Jeszcze niedawno Sarkozy krytykował niemiecki plan oszczędnościowy, zarzucając, że doprowadzi on do recesji w Europie. Teraz pokazuje, że będzie naśladował Niemcy – mówi „DGP” Claire Demesmay, specjalistka ds. stosunków francusko-niemieckich we Francuskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (IFRI).
W zamian Sarkozy chce jednak zgody Berlina na konkretne rozwiązania instytucjonalne – czyli powołanie niezależnego sekretariatu dla koordynacji polityki gospodarczej strefy euro. – To musi być struktura, która będzie zdolna nie tylko kontrolować banki i rynki finansowe, ale także nadawać kierunek polityce gospodarczej wszystkich państw unii walutowej – tłumaczyła wczoraj minister gospodarki Christine Lagarde. Ważne jest tu sformułowanie „unia walutowa”. Bo pomysł Francji nie dotyczy peryferii, czyli państw UE bez wspólnej waluty.

Bailout niezgodny z prawem

Takie rozwiązanie przynajmniej teoretycznie musi zostać poparte przez całą UE. Jednak przy okazji kryzysu euro wiele rozwiązań wymagających zmiany prawa unijnego jest forsowane tylnymi drzwiami.
Jak choćby w przypadku programów ratowania krajów zagrożonych bankructwem. Tak zwany bailout jest niezgodny z traktatem z Maastricht. Nie przeszkodziło to jednak w przyjęciu Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, który de facto bail-outem jest.
Berlin z jednej strony wymijająco mówi o pomyśle Sarkozy’ego. Z drugiej Merkel zapewnia o jednolitym stanowisku całej UE w sprawie reformowania unii walutowej. Komunikat jest przede wszystkim dla rynków. Każdy konflikt na linii Paryż – Berlin i każda niepewność co do koncepcji wychodzenia z kryzysu od razu odbija się na kursie wspólnej waluty. Gdy tydzień temu w ostatniej chwili odwołano spotkanie obu przywódców, indeks giełdy w Paryżu spadł o 1 proc., a euro po raz pierwszy od czterech lat było warte mniej niż 1,19 dolara. Rynki przeraziły się, że dwa główne kraje unii walutowej nie są w stanie uzgodnić wspólnego planu reformy strefy euro.
Zmiany instytucjonalne do ochrony wspólnej waluty
● Europejska agencja ratingowa – miałaby działać przy Europejskim Banku Centralnym lub być niezależną instytucją. W ten sposób rządy Francji i Niemiec chcą ograniczyć panikę na rynkach w razie zbyt gwałtownej rewizji oceny ryzyka zakupu długów przez trzy czołowe prywatne agencje ratingowe: Standard & Poor’s, Moody’s i Fitch.
● Wzmocnienie kompetencji Eurostatu – dzięki własnym ekspertom miałaby zdobywać samodzielnie informacje o kondycji finansów państw UE. To miałoby zapobiec oszustwom, jakich w ostatnich 10 latach dopuściła się Grecja.
● Fundusz stabilności – wart (łącznie ze wsparciem MFW) 750 mld euro ma być zatwierdzony w czwartek przez przywódców UE. To plan pożyczek i gwarancji kredytowych, uruchamiany w wypadku groźby bankructwa państwa UE.