Ukrainiec Kliczko to fenomen w swojej klasie. Ma tytuł doktora filozofii, a dobre wyniki w boksie łączy z sukcesami w biznesie i polityce.
W sobotę w Gelsenkirchen na stadionie Veltins Arena Kliczko zarobi ok. 3 mln euro jako bokser (Sosnowski dostanie 1 mln) oraz kilka razy więcej jako promotor. Witalij i jego brat Władimir wszystkie walki organizują sobie sami, a właściwie robi to należąca do nich agencja Klitschko Management Group (KMG). Walkę z polskim „Dragonem” pokażą telewizje w Niemczech, Rosji, na Ukrainie i w Polsce, stadion zapełni się kibicami, wśród których będzie kilka tysięcy VIP-ów. Dzięki temu KGM zarobi ok. 5 mln euro.
O interesach braci Kliczko na Ukrainie krążą legendy. Mówi się, że należą do nich np. najbardziej ekskluzywne centrum handlowe w Kijowie – City Arena – oraz znajdująca się w tym budynku najdroższa dyskoteka w mieście, w której za wstęp trzeba płacić 30 dolarów.
Witalij Kliczko śmieje się z takich pogłosek.



– Pamiętacie bajkę o „Kocie w butach”? Ile tam było zamków i ziemi, a wszystko należało do markiza de Karabasa. Tak samo jest ze mną i moim bratem. W Kijowie otwierają nową dyskotekę – należy do Kliczków. Właściciel City Areny przy wejściu do galerii umieszcza nasze wielkie portrety – pół Kijowa plotkuje, że prawdziwi właściciele to Kliczkowie... – mówi Witalij Kliczko.
Zapewnia, że w tej chwili jedynym biznesem jest dla niego sport. – Dzięki niemu zarobiłem już tyle, że moje dzieci i wnuki będą miały co jeść do końca życia – mówi.
Ostatnio więcej czasu niż treningom Witalij Kliczko poświęcał polityce. Zaczęła się ona w grudniu 2004 r. Witalij pokonał Danny’ego Williamsa. Po walce w górę wystrzelił deszcz pomarańczowego konfetti, a za plecami świętującego wygraną boksera pojawiła się gigantyczna plansza „Juszczenko tak!”. – Jestem twoim dozgonnym dłużnikiem – mówił były już prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko.
Kliczko nie ma ogólnokrajowych ambicji politycznych. Koncentruje się na jednym celu – chce być merem Kijowa. W 2006 r. w wyborach zajął drugie miejsce z 25 proc. głosów. Dwa lata później poszło mu gorzej, bo zdobył tylko 17,97 proc. Dało mu to trzecie miejsce (jego doradcą przed wyborami był słynny mer Nowego Jorku Rudolph Giuliani). Z ramienia swojej partii Blok Witalija Kliczki jest natomiast od czterech lat członkiem rady miejskiej Kijowa.
W swoim programie spisał „za” i „przeciw” Witalija Kliczki. Bokser popiera m.in. zrównanie praw weteranów UPA z kombatantami II wojny światowej, rozwój transportu miejskiego w Kijowie i opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego dla centrum ukraińskiej stolicy. Kliczko jest na nie dla: wyprzedaży ziemi w mieście, prostytucji i meldunków dla przyjezdnych.
Pytany o marzenia mówi: w czasie finału Euro 2012 chcę zasiąść na trybunach jako mer Kijowa. Ma mu w tym pomóc nowa partia, którą założył w kwietniu: Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform. W skrócie UDAR, czyli uderzenie...