Polsko-niemiecka umowa o pogłębieniu koryta Odry miała pomóc w walce z późnowiosennymi powodziami. MSZ do tej pory jej nie ratyfikowało.
Umowę ponad rok temu podpisał Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej z Federalnym Zakładem Budownictwa Wodnego w Karlsruhe. Porozumienie zakłada pogłębienie koryta granicznej części Odry do poziomu 1,8 m oraz pogłębienie jeziora Dąbie. Oba przedsięwzięcia są związane z ochroną trenów nadodrzańskich przed powodzią zimową. Powoduje ją najczęściej kra, która spiętrza wodę i podnosi poziom rzeki. Pogłębienie koryta Odry umożliwiłoby też swobodne poruszanie się lodołamaczy po rzece. Mają one niszczyć krę od Szczecina po Wrocław. Dziś w wielu miejscach rzeka jest zbyt płytka, by lodołamacze mogły operować.
Do pogłębionego jeziora Dąbie ma spływać rozbita na Odrze kra. Według opracowania przygotowanego przez Andrzeja Krafta „od warunków pracy lodołamaczy na jeziorze Dąbie zależy bezpieczeństwo powodziowe polskich i niemieckich miejscowości nad Odrą graniczną”. Likwidacja zatoru lodowego, np. w rejonie Schwedt czy Frankfurtu, musi rozpocząć się od tego zbiornika. Prace przy pogłębianiu jeziora miały zakończyć się w przyszłym roku. W ogóle nie ruszyły. – To umowa międzyrządowa, bez ratyfikacji nie da się rozpocząć prac – mówi „DGP” specjalista od systemów przeciwpowodziowych.
Urzędnicy MSZ nie byli wczoraj w stanie odnaleźć tej umowy w resorcie. Nie wiedzą też, dlaczego do tej pory nie została ratyfikowana. A bez tej ratyfikacji nie można rozpocząć odbudowy polskiej floty lodołamaczy. Obecnie funkcjonująca jest przestarzała – statki mają po kilkadziesiąt lat.
Zwlekanie z podpisaniem jest niebezpieczne z jeszcze jednego powodu. Projekt pogłębienia Odry budzi sprzeciw organizacji ekologicznych w Niemczech. Jeśli strona polska będzie zwlekać, mogą wymusić na rządzie w Berlinie modyfikację porozumienia.
Próbkę zagrożenia, jakie niesie ze sobą kra na Odrze, mieszkańcy mieli ledwie pół roku temu. W grudniu 2009 roku zator w dolnej części rzeki miał 50 km długości. Lodołamacze rozbiły zaledwie 30 km. Nie mogły płynąć wyżej, ponieważ rzeka była za płytka. Szczęśliwie w odsiecz lodołamaczom przyszła wówczas natura. Wartki nurt spowodował, że kra pękła i sama spłynęła.