Małżonka szefa państwa udzieliła w środę wyjątkowego wywiadu radiu Europe 1. Odniosła się w nim do sprawy rzekomej zdrady małżeńskiej, której, wedle pogłosek, miała dopuścić się zarówno ona sama, jak i prezydent. Te doniesienia, choć pominięte przez poważną prasę francuską, zrobiły furorę w mediach zagranicznych, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii. Jednak prasa francuska, w tym prestiżowy dziennik "Le Monde", twierdzi, że na polecenie prezydenta Sarkozy'ego kontrwywiad francuski prowadził poufne śledztwo w sprawie pochodzenia i rozpowszechniania tych plotek.
Podczas 12-minutowego wywiadu Carla Bruni-Sarkozy powtórzyła wiele razy, że wspomniane plotki - jak podkreśliła "całkowicie fałszywe" - są dla niej i dla prezydenta "zupełnie bez znaczenia". Zaznaczyła, że wyraża nie tylko swoje zdanie, ale wypowiada się też w "imieniu swojego męża".
"Nie jesteśmy ofiarami żadnego spisku"
Zaprzeczyła doniesieniom mediów, że prezydent Sarkozy zlecił służbom specjalnym jakiekolwiek śledztwo w tej sprawie czy też wywierał na kogoś presję w tej kwestii. "Nie jesteśmy ofiarami żadnego spisku" - dodała, dementując wcześniejsze słowa jednego z doradców prezydenckich, który dopatrywał się w rozpowszechnianiu pogłosek o zdradach małżeńskich pary Sarkozych "międzynarodowej machinacji".
Bruni-Sarkozy zaznaczyła wreszcie, że "nie wierzy", aby była minister sprawiedliwości Rachida Dati rozpowszechniała wspomniane plotki, o co podejrzewała ją część prasy.
Plotki mówiące o rzekomych pozamałżeńskich relacjach pierwszej pary Francji pojawiły się blisko miesiąc temu na blogu prowadzonym na serwerze francuskiej gazety "Journal du dimanche" ("JDD"). Potem szybko rozpowszechniły je zagraniczne media.
Główną rolę w rozpowszechnianiu wspomnianych plotek miała odegrać była minister sprawiedliwości
Jak poinformowała we wtorek prasa francuska, paryska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pochodzenia i rozpowszechniania tych plotek na wniosek właściciela samego "JDD", wydawnictwa Hachette Filipacchi. Jest to filia grupy Lagardere, którą kieruje Arnaud Lagardere, uchodzący za bliskiego znajomego prezydenta Sarkozy'ego. W opinii dziennikarzy JDD, wypowiadających się anonimowo dla agencji Reutera, Pałac Elizejski miał w tej sprawie wywierać naciski na dyrekcję firmy.
Według tygodnika satyrycznego "Le Canard enchaine", powołującego się na źródła policyjne, główną rolę w rozpowszechnianiu wspomnianych plotek miała odegrać była minister sprawiedliwości, a obecnie eurodeputowana Rachida Dati. "Le Canard enchaine" twierdzi, że właśnie z tego powodu prezydent Sarkozy polecił odebrać ostatnio Dati jej służbowy samochód oraz eskortę policyjną.
Dati zdementowała jako całkowicie fałszywe informacje o jej roli w owej kwestii. Zagroziła też pozwaniem do sądu pod zarzutem zniesławienia każdego, kto będzie ją o to obwiniał.