Nauczyciele dwóch katowickich gimnazjów postanowili stanowczo przeciwstawić się uczniom obrzucającym ich wyzwiskami i przeszkadzającym w prowadzeniu lekcji. Wezwani przez nich policjanci przesłuchali 17 nastolatków - chłopców i dziewcząt - którym udowodniono łącznie 160 przypadków znieważania pedagogów.

Rzecznik katowickiej policji, aspirant sztabowy Jacek Pytel, powiedział we wtorek PAP, że choć problem nieodpowiedniego zachowania wielu gimnazjalistów jest powszechnie znany, od pewnego czasu sytuacja w niektórych szkołach w mieście na tyle się pogorszyła, że nauczyciele poprosili o pomoc policję.

Wśród najczęściej spotykanych przewinień było przeszkadzanie w prowadzeniu lekcji i obrzucanie nauczycieli wyzwiskami. Zdarzało się rzucanie w nich kredą i papierkami, przewracanie ławek i krzeseł. Na każdym kroku słychać też wulgaryzmy, a na przerwach także huk odpalanych petard - wylicza Pytel.

Policjanci z Referatu Nieletnich Komendy Miejskiej Policji w Katowicach ustalili, że do złamania prawa, statutu szkolnego i zwykłych zasad kultury osobistej doszło w dwóch katowickich gimnazjach. Funkcjonariusze przesłuchali 17 uczniów z obu szkół. Udowodniono im łącznie popełnienie 160 przypadków znieważenia nauczyciela.

Oprócz wulgaryzmów i innych sposobów terroryzowania pedagogów odnotowano w szkołach kilka przypadków odpalenia niebezpiecznych petard. Jeden z nich omal nie zakończył się tragicznie. Uczennica po odpaleniu petardy została poparzona, na kilka dni straciła słuch.

Pytel przypomina, że nauczyciel jako funkcjonariusz publiczny podlega szczególnej ochronie. Za jego znieważenie może grozić nawet kara pozbawienia wolności do roku - pod warunkiem, że ktoś podlega przepisom Kodeksu karnego. W tych konkretnych przypadkach, ze względu na wiek uczniów, ich sprawy trafią do sądu rodzinnego, który podejmie decyzje o zastosowaniu środków wychowawczych.

Jak mówią policjanci, rodzice nastolatków, którzy dowiadywali się o szkolnych ekscesach dzieci, z reguły wyrażali zdziwienie. Mówili, że ich dzieci w domu są grzeczne.