Sprawa zaginięcia chorążego Stefana Zielonki nadal pozostaje niewyjaśniona. Wszystkie tropy prowadzą jednak do Chin.
– Pamiętam cyniczne wypowiedzi szefów naszych służb zapewniających, że szyfrant znajdzie się, gdy tylko spadną liście z drzew. W ten sposób sugerowali samobójstwo. Liści dawno nie ma i nadal brak odpowiedzi na zagadkę zniknięcia. Bardzo źle to świadczy o naszych służbach i wzmacnia hipotezę, że chorąży zdradził – mówi szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Konstanty Miodowicz.
Trop wiodący na Daleki Wschód jest dziś poważnie rozważany w polskich służbach. Choć od wpłynięcia pierwszego sygnału mówiącego o takiej możliwości minęło już kilka miesięcy, to nadal nie ma pewności, czy jest on prawdziwy. – Ale tylko dla osób niezorientowanych w świecie służb brzmi on jak żart – przyznaje jeden z naszych rozmówców związany z Agencją Wywiadu.