Wydająca "Gazetę Wyborczą" spółka Agora nie musi przepraszać Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych ani ich szefa Grzegorza Biereckiego za serię artykułów na temat działalności SKOK-ów - orzekł dziś Sąd Apelacyjny w Warszawie. To prawomocny wyrok, który oddalił apelację SKOK-ów.

Chodzi o artykuły Macieja Samcika w "Gazecie Wyborczej", w których pisał m.in., że SKOK-i odeszły od przedwojennej idei kas zapomogowo-pożyczkowych; ich działalność jest porównywalna z bankową, ale nie podlegają one ani przepisom prawa bankowego, ani nadzorowi bankowemu.

Autor pisał o konstruowaniu korzystnych dla SKOK-ów przepisów prawa. Wskazywał, że w samych SKOK-ach zauważono nieprawidłowości, bo ludzie związani z kasami regionalnymi donieśli do prokuratury na zarząd kasy krajowej, zarzucając jego członkom m.in. nadmierną centralizację przez łączenie regionalnych kas i monopolistyczne praktyki.

SKOK-i odpowiedziały cywilnym pozwem przeciwko autorowi artykułu, naczelnemu gazety i Agorze

SKOK-i odpowiedziały cywilnym pozwem przeciwko autorowi artykułu, naczelnemu gazety Adamowi Michnikowi i Agorze, a także wytoczeniem procesu karnego o zniesławienie (prawomocnie zakończone uwolnieniem od winy) oraz żądaniem obszernego sprostowania (sprawa jeszcze się toczy). Podobne procesy władze SKOK wytoczyły m.in. tygodnikowi "Polityka", który już je prawomocnie wygrał.

Przeprosiny, których powodowie domagali się w cywilnym pozwie przeciw "GW", musiałyby - jak wyliczył pełnomocnik Agory - zająć 11 stron "Gazety Wyborczej", jeśli sąd uwzględniłby to żądanie.



W grudniu zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew SKOK-ów

W grudniu zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew SKOK-ów, uznając, że gazeta przedstawiła prawdziwe informacje, że działała w interesie społecznym, opisując instytucję dysponującą pieniędzmi półtora miliona obywateli oraz że dochowano szczególnej staranności i rzetelności zbierając informacje i publikując sporne artykuły.

Kasa Krajowa SKOK oraz prezes Bierecki zaskarżyli wyrok, dziś sprawę prawomocnie rozstrzygnął warszawski sąd apelacyjny. Skarga została oddalona, powodowie mają pokryć koszty procesu.

Sędzia Dorota Makowska podkreśliła w ustnym uzasadnieniu wyroku, że przedstawione informacje były prawdziwe. Nie zgodziła się z zarzutem powodów, że kontekst ich przedstawienia tworzył "czarny PR" wokół tej instytucji. Podważyła też argument o niewiarygodności informatorów dziennikarza, którzy zawiadomili prokuraturę o nieprawidłowościach w SKOK-ach. To, że oni także mają sprawy karne - z zawiadomienia władz kasy - "to jeszcze nie powód, żeby uznawać te osoby za niewiarygodne, poza tym ich informacje nie były nieprawdziwe" - podkreślił sąd.

Odnosząc się do zarzutu powodów, że pisanie o korzystnych dla SKOK-ów zmianach przepisów narusza ich dobra osobiste, sąd podkreślił, że można mówić o zarzucie wobec klasy politycznej, która takich zmian dokonywała.

Powodowie domagali się też przeprosin za napisanie w artykule, że "sztandarowym" produktem SKOK-ów są "chwilówki", czyli krótkoterminowe pożyczki, bo według nich to nieprawda. Tymczasem - jak stwierdził sąd - dziennikarz otrzymał taką informację z biura prasowego SKOK i dysponował potwierdzającymi to e-mailami, podobnie jak całą pozostałą korespondencją z Kasą i prezesem Biereckim, któremu umożliwiono wypowiedzenie się w sprawie.

"Język prasy musi być bardziej kwiecisty niż język pism urzędowych"

"Język prasy musi być bardziej kwiecisty niż język pism urzędowych" - tak sędzia Makowska odniosła się do krytyki użytych w artykułach określeń "autorytarne zarządzanie" czy "wyciskanie pieniędzy z kas regionalnych", użytych na opisanie działalności Kasy Krajowej SKOK.

Sąd uznał, że byłoby "rażąco sprzeczne z zasadą wolności prasy i misją środków przekazu", gdyby nakazać dziennikarzom wstrzymywanie się z pisaniem na temat nieprawidłowości w SKOK-ach do czasu prawomocnego zakończenia spraw wytoczonych przez władze Kasy ludziom, którzy donieśli na nich do prokuratury.

Nie wiadomo, czy SKOK-i skorzystają z możliwości złożenia kasacji od tego rozstrzygnięcia do Sądu Najwyższego. Na ogłoszeniu środowego wyroku nie było żadnego ich reprezentanta.