W opinii szefa sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Ryszarda Kalisza (Lewica), stołeczna prokuratura już na początku postępowania w sprawie przecieku w tzw. aferze gruntowej popełniła "kolosalny, szkolny błąd", badając jedynie wersję udziału w nim b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła w czwartek śledztwo w sprawie przecieku w tzw. aferze gruntowej, z uwagi - jak poinformował jej rzecznik Mateusz Martyniuk - na "brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu".

W 2007 r. CBA prowadziło akcję w Ministerstwie Rolnictwa, po tym jak otrzymało informację, że dwóch mężczyzn, powołując się na znajomość z ówczesnym szefem resortu Andrzejem Lepperem, oferuje - w zamian za łapówkę - odrolnienie działki na Mazurach. Na początku lipca Biuro przerwało jednak akcję, tłumacząc, że w tej sprawie doszło do przecieku - ktoś ostrzegł Leppera.

Kalisz zastrzegł w rozmowie z PAP, że nie zna akt sprawy śledztwa dotyczącego przecieku w tzw. aferze gruntowej, jednak - według jego wiedzy - prokuratorzy skoncentrowali się tylko na jednej, "ukierunkowanej politycznie" wersji wydarzeń, odrzucając inne możliwe scenariusze.

"Ta koncentracja wyraźnie była ukierunkowana politycznie, bo realizowała koncepcję PiS-owską, znalezienia układu, i PiS wtedy znalazł układ we własnych szeregach, natomiast nie miało to nic wspólnego z jasnymi i wyraźnymi zasadami ujętymi w zasadach kryminalistyki, zasadach prowadzenia postępowania przygotowawczego" - uważa Kalisz.

"Odrzucono na samym początku wszystkie możliwe inne wersje i tezy, które musiały być sprawdzone pod względem wiarygodności" - dodał polityk Lewicy.

Według niego, oznacza to, że prokuratura w okresie rządów b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry "popełniła kolosalny, szkolny błąd, uwarunkowany być może politycznie". "I tylko się dziwię, że prokuratura już po objęciu władzy przez PO aż dwa lata potrzebowała, żeby to zauważyć" - dodał Kalisz.

Warszawski prokurator okręgowy Andrzej Janecki zapewniał w czwartek, że w sprawie przecieku z akcji CBA wszystkie wersje były badane "szczegółowo, skrupulatnie".

Kalisz powiedział, że ciąg poszlak w sprawie przecieku pokazany na konferencji multimedialnej, którą pod koniec sierpnia 2007 r. zorganizował ówczesny zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking, od początku wydawał mu się "bardzo niewiarygodny". "Natomiast równolegle z wiarygodnością tej wersji, powinny być prowadzone również badania innych wersji" - uważa polityk Lewicy.

Na konferencji Engelkinga pokazano wówczas m.in. zapis z monitoringu kamer w warszawskim hotelu Marriott oraz stacji telefonii komórkowej. Wykazały one, że na dzień przed planowanym finałem akcji CBA w resorcie rolnictwa - na 40. piętrze Marriotta doszło do spotkania biznesmena Ryszarda Krauzego z Kaczmarkiem, a potem z posłem Lechem Woszczerowiczem z Samoobrony. Woszczerowicz miał z kolei następnego dnia rano odbyć rozmowę z Andrzejem Lepperem.

Kalisz ocenił, że brak jest motywu w działaniu Kaczmarka. Zastanawiał się, jaki miał cel w tym, by ostrzegać Leppera przed akcją CBA. "Ja tutaj tego motywu po prostu nie widziałem" - powiedział poseł Lewicy.

"Uważam, że to był wtedy taki okres, gdzie PiS za wszelką cenę chciał znaleźć układ i nieważne było, skąd ten układ się wywodził, mógł być z własnych szeregów, aby tylko był" - dodał Kalisz.