W pierwszej turze największym poparciem cieszyła się stolica Hiszpanii - 28. Najmniejszym z kolei Chicago i odpadło jako pierwsze z rywalizacji - 18. W drugim i trzecim etapie najlepsze było już Rio (46 i 66).
W USA wstrząs wywołała klęska Chicago w konkurencji do organizacji igrzysk
Powszechnie spodziewano się, że rywalizacja przebiegać będzie ostatecznie między Rio de Janeiro i Chicago. Madrytowi i Tokio nie dawano szans, ponieważ poprzednia olimpiada odbyła się w Azji (w Chinach), a olimpiada w 2012 r. odbędzie się w Europie (w Londynie).
Zwycięstwo Rio de Janeiro przyjmuje się w USA na ogół jako oczekiwane i zasłużone
Podkreśla się, że po raz pierwszy w historii igrzyska odbędą się w Ameryce Południowej.
"Oczywiście wolałem, żeby to było Chicago - to byłby najlepszy wybór. Rio to jednak także wspaniały wybór. To świetna wiadomość dla Brazylii i całej Ameryki Południowej" - powiedział w telewizji Fox News były przewodniczący Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego Peter Ueberroth, organizator olimpiady w Los Angeles w 1984 r.
Jest on zdania, że do igrzysk Rio powinno dać sobie radę z problemem przestępczości, który uważano za główną przeszkodę w przyznaniu organizacji igrzysk temu miastu.
Porażkę Chicago przyjmuje się za tym bardziej dotkliwą, że w jego wybór specjalnie zaangażował się Barack Obama.
Prezydent przybył do Kopenhagi w dniu głosowania, dołączając do swej żony Michelle, chociaż w USA krytykowano go, że niepotrzebnie rzuca na szalę swój autorytet w sytuacji, gdy wygrana Chicago nie jest wcale pewna - Rio od początku uchodziło za faworyta.
Republikańska opozycja wyrażała opinię, że prezydent ma inne, ważniejsze problemy do rozwiązania, jak walka o reformę ochrony zdrowia, Iran i wojna w Afganistanie, i powinien zostać w kraju.
Nawet demokratyczny ekspert i były doradca prezydenta Clintona, Paul Begala, mówił, że Obama nie powinien jechać do Kopenhagi.
Po przegranej Chicago prawica triumfuje. "Świat odrzuca Obamę" - krzyczał po ogłoszeniu wyniku głosowania tytuł na czołówce konserwatywnego portalu internetowego "Drudgereprt.com"
Biały Dom stara się bagatelizować znaczenie politycznych reperkusji porażki.
"Jestem pochłonięty sprawami w Waszyngtonie, a nie polityką w Kopenhadze" - powiedział główny doradca prezydenta, David Axelrod.
Władze Chicago - rodzinnego miasta prezydenta - miały nadzieję, że argmentem będzie jego wieloetniczny i wielokulturowy charakter, co miało harmonizować z uniwersalistyczną ideą olimpijską.
Liczyły też, że popularność Obamy na świecie przełoży się na poparcie dla jego miasta. Obecnie pojawiają się opinie, że odrzucenie miasta amerykańskiego może być w pewnym sensie wyrazem niechęci do USA na świecie.
Zwraca się też uwagę, że po ostatnich igrzyskach w USA - zimowej olimpiadzie w Salt Lake City w 2002 r. - wybuchł skandal korupcyjny: zarzuty, że miasto to otrzymało organizację za łapówki.
Z drugiej strony, w samym Chicago opinia była podzielona co do tego, czy warto organizować tam olimpiadę: miała ona wielu przeciwników.
Argmentowano, że na igrzyskach zarobią skorumpowani urzędnicy i wielkie koncerny i impreza nie przyniesie miastu wielkich korzyści, poza propagandowymi.