"Do Olimpiady mniej niż rok" - pod takim hasłem na Trafalgar Square zaplanowano w środę uroczystą fetę. Burmistrz Londynu Boris Johnson i prezes MKOl Jacques Rogge formalnie zaproszą sportowców na igrzyska.

Brytyjska sensacja sportowa, 17-letni Tom Daley zainauguruje skokiem do wody działalność ośrodka sportów wodnych w Parku Olimpijskim, zaś w wieczornym programie BBC zaprezentowany zostanie projekt medali olimpijskich.

Po raz pierwszy z lotu ptaka będzie można obejrzeć główne obiekty sportowe i zwiedzić je wirtualnie. Infrastruktura i same obiekty są ukończone w 88 proc., a w budżecie udało się zaoszczędzić 870 mln funtów. Komitet organizacyjny (LOCOG) w formie sponsoringu zgromadził dotąd ok. 2 mld funtów.

Wszystko to ma uzmysłowić mieszkańcom brytyjskiej metropolii i światu, że Londyn przekroczył kolejny kamień milowy w przygotowaniach do imprezy, która jest wielkim organizacyjnym przedsięwzięciem i przygotowany jest na to, żeby przez 17 dni być pod lupą globalnych mediów.

Przygotowania do olimpiady rozpoczęły się w okresie gospodarczego boomu, a kończą w czasie powolnego wychodzenia z recesji, która okazała się w W. Brytanii głębsza niż w innych państwach.

Premier David Cameron liczy na to, że nakłady się zwrócą. Nazywa olimpiadę "oknem wystawowym dla kraju", potwierdzeniem statusu miasta jako tętniącej życiem globalnej metropolii.

Komentatorzy wyłapali też historyczną ironię. Poprzednia olimpiada w Londynie z 1948 r. odbywała się w czasie powojennej budowy systemu świadczeń socjalnych. Obecna odbędzie się w czasie jego post-recesyjnego demontażu.

Pierwotny koszt przewidywano na 2,6 mld funtów. Wraz z kosztami administracyjnymi i rachunkiem za bezpieczeństwo koszt obliczany jest na ponad 8 mld funtów. Same obiekty na terenie Parku Olimpijskiego kosztowały 6 mld funtów.

Jacques Rogge powiedział w wywiadzie prasowym, że w swojej karierze nie widział jeszcze miasta równie dobrze przygotowanego do olimpiady na rok przed jej rozpoczęciem, co Londynu.

Wskazał, że przyszłości sportu zagrażają doping i nielegalny hazard. Ten drugi nie ogranicza się tylko do piłki nożnej i krykieta, jest także poważnym zagrożeniem dla dyscyplin olimpijskich.

Nad wykorzystaniem obiektów sportowych po zakończeniu olimpiady tak, by mogły na siebie zarabiać pracuje specjalna firma. Plany zakładają m. in. utworzenie Akademii Sportu. Wschodni Londyn stanie się atrakcyjnym miejscem do zamieszkania: zyska nowe tereny rekreacyjne, lepszy transport i powierzchnię mieszkalną.

Londyńska popołudniówka "Evening Standard" doniosła o tym, że bliski podpisania umowy ws. przeniesienia się do ośrodka dla mediów na terenie Olimpijskiego Parku po zakończeniu olimpiady jest nadawca telewizyjny ITV, który obecnie ma siedziby w dwu różnych miejscach.

Podwójny złoty medalista Sebastian Coe kierujący grupą zajmującą się organizacją igrzysk powiedział dziennikarzom, że każdorazowo będą odbywały się zawody w 26 różnych dyscyplinach (20 w przypadku igrzysk paraolimpijskich).

Na miejscu będzie ekipa 70 tys. wolontariuszy, 100 tys. dostawców i 6 tys. pracowników. 10 tys. ochotników już teraz może zgłaszać się do udziału w uroczystym otwarciu i zamknięciu igrzysk, jeśli sądzą, że starczy im samozaparcia, by wziąć udział w próbach bez względu na pogodę.

"Chcemy, by lato 2012 r. obfitowało w ekscytujące wydarzenia sportowe i zadbać o wspaniałą atmosferę" - zaznaczył Coe w wypowiedzi dla "Yorkshire Post".

Były premier Tony Blair, za którego kadencji Londynowi przyznano prawa organizatora sądzi, że Park Olimpijski zachował "ludzki wymiar" i nie przytłacza ogromem. "To miejsce, gdzie można być blisko sportowców i odczuwać wielkie emocje" - zaznaczył.

W wypowiedzi dla mediów przyznał, że do wystąpienia z wnioskiem do MKOl nakłoniły go kobiety: żona Cherie i minister kultury, mediów i sportu w jego rządzie Tessa Jowell. Początkowo się wahał, ponieważ bał się upokorzenia przez Francuzów (Brytyjczycy są bardzo wyczuleni na tym punkcie - PAP), także zabiegających o prawa gospodarzy olimpiady, ale Cherie przekonała go argumentem "udaje się tym, co są przygotowani na porażkę".

Organizatorzy sprzedali 8,8 mln biletów na 26 dyscyplin sportowych. Cena waha się od 20 do 725 funtów, ale na ceremonię otwarcia kosztuje ponad 2 tys. funtów, a na finał lekkoatletycznego sprintu mężczyzn na 100 m nawet więcej. 125 tys. darmowych biletów zostanie rozlosowanych wśród dzieci i młodzieży szkolnej.

Rogge ostrzegł lekkoatletów przed dopingiem. Próbki moczu i krwi będą analizowane tuż po pobraniu, następnie zamrażane i badane ponownie.