W wojnie o TVP może nas czekać zwrot akcji. Do piątku prezydent ma podpisać lub odrzucić sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. PO, twórcy oraz część polityków PiS namawiają Lecha Kaczyńskiego, by ten dokument odrzucił. Wtedy rada przestanie istnieć i dojdzie do nowego rozdania. Według naszych informacji prezydent nie mówi "nie".

Kilka tygodni temu coroczny dokument KRRiT odrzucił Sejm i Senat. "Pan prezydent nie podjął jeszcze żadnej decyzji w tej sprawie. Cały czas waży wszystkie argumenty" - mówi Paweł Wypych, minister z Kancelarii Prezydenta.

Tymczasem politycy PO różnymi kanałami starają się przekonać prezydenta, by dokumentu nie podpisywał. Wtedy Krajowa Rada musiałaby zostać wybrana od nowa. "Prezydent nic nie traci" - przekonuje polityk PO. W pięcioosobowej radzie miałby dwóch swoich przedstawicieli, a to daje mniejszość blokującą. Poza tym, jeżeli chce utrzymać dotychczasowy sojusz PiS i SLD w mediach publicznych, to też nic się nie zmieni. Już wybrane rady nadzorcze w TVP i Polskim Radiu są przecież nieusuwalne.

"Na dziś jest to tak pół na pół"

Jak politycy PO docierają do prezydenta? Według naszych informacji zajmują się tym współpracownicy Grzegorza Schetyny, którzy rozmawiają z politykami PiS odpowiedzialnymi za media.

Także niektórzy politycy PiS, kojarzeni z Pałacem Prezydenckim, przekonują Lecha Kaczyńskiego, że taki gest na pewno spotka się z uznaniem środowiska artystów, co nie jest bez znaczenia przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.

Do tej pory PO nie otrzymała żadnego sygnału z pałacu, w którą stronę skłania się Lech Kaczyński. "Na dziś jest to tak pół na pół" - mówi jeden z prezydenckich urzędników.

Czytaj więcej: Dziennik.pl

Anna Nalewajk, Marcin Graczyk