Znaleziono ciała dwóch białoruskich pilotów, którzy zginęli w katastrofie Su-27 w czasie Air Show w Radomiu - poinformował PAP rzecznik dowództwa sił powietrznych mjr Marcin Rogus.

"Samolot spadł o godzinie 13.17, uderzył w teren niezabudowany. Żadne osoby ani mienie nie ucierpiały w związku z wypadkiem" - powtórzył rzecznik.

Zgromadzeni na Air Show widzowie w ciszy wysłuchali komunikatu o śmierci pilotów, który odczytał przez megafon prowadzący imprezę Tadeusz Sznuk.

Informując zgromadzonych na pokazach widzów o dwóch pilotach, którzy zginęli w katastrofie, Sznuk odczytał ich nazwiska. Jednak rzecznik sił powietrznych zastrzegł w rozmowie z dziennikarzami, że strona białoruska prosi o niepodawanie ich w mediach. Jednym z pilotów, którzy zginęli, jest zastępcą dowódcy białoruskiego lotnictwa.

Organizatorzy poprosili też o przekazywanie filmów nakręconych podczas lotu Su-27.

Większość widzów już opuszcza płytę radomskiego lotniska.

Przyczyny wypadku zbada specjalnie powołana komisja, złożona z polskich i białoruskich ekspertów. Teren zabezpiecza Żandarmeria Wojskowa.

Z powodu wypadku organizatorzy odwołali pokazy w powietrzu. Wystawy są nadal dostępne dla publiczności. Wstęp na teren lotniska jest wolny.

Białoruski Su-27 miał być gwiazdą tegorocznego pokazu. Po starcie przeleciał ok. 2 km i runął poza terenem lotniska.

To kolejna tragedia na radomskim Air Show, w 2007 roku w Radomiu zginęli dwaj piloci grupy Żelazny. Ich samoloty zderzyły się na wysokości 30 metrów, przy prędkości 300 km/h.