Amerykanów na wschodniej flance, także w krajach bałtyckich, będzie coraz więcej. Polska będzie tutaj pełnić rolę wiodącą – mówi DGP szef PISM dr Sławomir Dębski.
Prezydent USA Donald Trump stwierdził, że „NATO jest przestarzałe”. Z kolei w ubiegłym roku prezydent Francji Emmanuel Macron mówił o „śmierci mózgowej” tej organizacji. W jakim miejscu znajduje się dziś Sojusz Północnoatlantycki?
Prezydentowi Trumpowi chodziło przede wszystkim o zmuszenie europejskich sojuszników do zwiększania nakładów na obronność. Zresztą zgodnie z zobowiązaniami, które wspólnie przyjęli. Jeżeli chodzi o prezydenta Francji, to chciał on wykorzystać presję Trumpa na europejskich sojuszników do promocji własnej, francuskiej koncepcji, uniezależniania się Europy – pod francuskim przywództwem – od Ameryki. W pewnym sensie oba impulsy zadziałały. Europejscy sojuszniczy zwiększają wydatki na obronność, choć to oczywiście nie tylko zasługa Trumpa. Takie wezwanie do bardziej zrównoważonego ponoszenia przez sojuszników obciążeń pojawiały się już za prezydenta Obamy. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wykonał dużo pracy, by sojusz wyszedł naprzeciw oczekiwaniom Trumpa. Natomiast za zasługę prezydenta Francji można uznać europejski konsensus w sprawie konieczności inwestycji we własne, europejskie, zdolności obronne. Pod wpływem słynnego wywiadu prezydenta Macrona w „The Economist”, w którym zarzucił sojuszowi „śmierć mózgową”, a raczej intelektualną – powołano grupę refleksyjną, której raport został niedawno ogłoszony.
Jak według raportu „NATO 2030: United for a New Era” wyglądają najpoważniejsze wyzwania stojące przed sojuszem?
Dokument jest bardzo zrównoważony, uwzględnia wrażliwość wszystkich sojuszników. Jako zagrożenie wymieniona jest nie tylko agresywna Rosja, która dokonuje napaści na sąsiadów, ale wskazuje się również rosnącą potęgę Chin. Ze względu na swój zwiększający się potencjał technologiczny Państwo Środka będzie coraz większym wyzwaniem. Raport opowiada się także za rozwojem europejskich zdolności wojskowych, które mają zwiększać potencjał sojuszu, a nie z nim konkurować lub go dublować. Ale to, co najbardziej mnie uderza w raporcie, to podkreślenie, że najważniejszą wartością sojuszu jest polityczny konsensus. Bo to po jego osiągnięciu sojusz jest najbardziej zdeterminowany do realizacji celów. I to, że potrzebne jest dbanie o ten konsensus, jest najważniejszym wnioskiem raportu. Ta spójność i konsensus są istotne także na politycznym poziomie wdrażania decyzji sojuszu.
Dlaczego?
Wielokrotnie mieliśmy do czynienia z sytuacjami, że Rada Atlantycka coś ustaliła, a później państwa członkowskie próbowały to zmieniać czy wręcz odwracać w trakcie procesu wdrażania tych decyzji, na poziomie roboczym. W raporcie mamy tymczasem wezwanie, aby wszelkie decyzje polityczne mogły być podejmowane tylko na szczeblu politycznym – przez ministrów. Co oznacza, że żadne komitety niższe rangą składające się z urzędników nie będą mogły zmieniać lub sabotować tych decyzji. A to z kolei oznacza zwiększenie roli sekretarza w harmonizowaniu procesu podejmowania decyzji. Dotychczas w dyskusjach o NATO skupialiśmy się głównie na zagrożeniach zewnętrznych, a tutaj wskazano na problem wewnętrzny organizacji – trzeba poprawić sposób podejmowania decyzji.
To jest przytyk w kierunki USA?
Nie, w żadnym razie. Raport pisał m.in. Wess Mitchell, który jest amerykańskim dyplomatą i intelektualistą. Do takich przytyków by nie dopuścił. To jest wezwanie, by działać razem, bo tylko taka wspólna odpowiedź gwarantuje skuteczność. Cały ten raport był pisany z założeniem, że Donald Trump może wygrać wybory prezydenckie, tworzono go tak, by uwzględnić postulaty Trumpa i Macrona. Nowa administracja prezydenta Bidena to dla NATO będzie chwila oddechu – najpotężniejszy członek organizacji nie będzie już groził wycofaniem. Ten raport będzie dobrym punktem wyjścia do rozmowy o nowej doktrynie strategicznej. Myślę że sekretarz Jens Stoltenberg będzie chciał coś po sobie zostawić i będzie dążył do przyjęcia przez sojusz nowej koncepcji strategicznej. Także Stany będą tym zainteresowane, bo przychodząca administracja będzie chciała zaznaczyć nowe podejście. Dzięki temu raportowi jesteśmy znacznie bliżej nowej koncepcji strategicznej. Podkreślę też, że jedynym przedstawicielem naszego regionu wśród tych ekspertów, twórców raportu była minister Anna Fotyga i dzięki jej determinacji w dokumencie mocno została uwzględniona wrażliwość państw ze wschodniej flanki sojuszu. Raport był przygotowany w tonie bardzo koncyliacyjnym, wszystkim zależało na dobrych wynikach, by nie tworzyć nowych podziałów, a pokazywać drogi ich rozwiązywania.
Nie obawia się pan, że jak to często z raportami ekspertów, za kilka miesięcy nikt o nim nie będzie pamiętał?
Nie – tworzyli go eksperci, którzy mają bardzo silny polityczny mandat. Część z nich to byli ministrowie, ludzie, którzy byli decydentami. Oni wiedzą, na czym polega problem polityczny, to jest sposób do nadania temu dokumentowi wagi. Z jednej strony widać tu wpływ Amerykanów – ten sposób opisywania świata, że mamy powrót do rywalizacji wielkich mocarstw, nie jest charakterystyczny jedynie dla republikanów, jest w Waszyngtonie niezależny od barw politycznych. Myślę, że ten raport będzie ważnym punktem odniesienia dla nowej administracji. Prawdopodobnie na początku roku Joe Biden będzie w Europie, tak więc nie ma dużo czasu, by opracować zupełnie coś nowego. Wyzwaniem dla nowej strategii NATO będzie to, by powstała wspólnie. Bo zazwyczaj było tak, że to USA ją pisały i później się coś ewentualnie w niej zmieniało. Teraz jest szansa, by to robić wspólnie, przez partnerów z obu stron Atlantyku. Gdyby nową doktrynę strategiczną przyjęto za kadencji prezydenta Joego Bidena, byłby to na pewno jego sukces.
Jak w kontekście nadchodzących wyzwań będzie się kształtować rola Polski w sojuszu?
Polska jest bardzo ważnym członkiem sojuszu ze względu na położenie geograficzne i potencjał wojskowy. Jesteśmy położeni w centralnym punkcie na wschodniej flance, tworzymy „hub wojskowy” dla kluczowego członka sojuszu – Amerykanów, i to się nie zmieni. Obecność amerykańska na wschodniej flance, także w krajach bałtyckich, będzie się zwiększać, a my będziemy tutaj pełnić rolę wiodącą. W Polsce jest już element dowództwa korpusu. Sposób budowy obecności wojskowej przez USA jest kompozytowy, trochę jak klocki Lego. Jak już jest dowództwo, to znacznie prościej będzie tu także ulokować kolejne jednostki.
Dziś o godzinie 12.30 na kanale YouTube PISM odbędzie się dyskusja o raporcie „NATO 2030: United for a New Era”, w której wezmą udział dr Sławomir Dębski i jedna z autorek raportu, europosłanka Anna Fotyga