Szanuję poglądy Solidarnej Polski, mimo różnego patrzenia na niektóre sprawy; mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, jest wiele tematów, które nas łączą, nie ma co się obrażać na jakieś słowa, trzeba w pocie czoła pracować dla dobra sprawy - powiedział w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.

Na piątkowej konferencji prasowej premier był pytany o dalsze losy Zjednoczonej Prawicy w kontekście słów lidera Solidarnej Polski, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, który ocenił, że kompromis ws. unijnego budżetu stworzy możliwość znaczącego ograniczenia polskiej suwerenności.

"Zjednoczona Prawica jest ugrupowaniem, jak (b. prezydent USA) Ronald Reagan mawiał, dużego namiotu" - powiedział Morawiecki. "Mamy różne grupy, które mają prawo mieć swoje własne poglądy na różne tematy, także zasadnicze" - podkreślił.

Jak dodał, "chociażby ostatnio widzieliśmy to w kontekście aborcji, czy ustawy o zwierzętach". "Szanuję naszych wszystkich współpracowników, partnerów, w szczególności również (z) ugrupowań o które pan zapytał. I mam głęboką nadzieję, że mimo pewnego różnego patrzenia na sprawy, bo tłumaczyłem to też wielokrotnie, że można tutaj w tym przypadku nie mieć budżetu, a i tak mieć to rozporządzenie. I te osoby, które zajmują się prawem europejskim, specyfiką funkcjonowania UE, mogą to bardzo szybko potwierdzić" - powiedział premier.

"W tej sytuacji mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, w tym sensie, że jest tak wiele spraw, które nas łączy. Jest tak wiele tematów, które warto dalej zmieniać dla dobra Polski, że sądzę, iż tutaj to porozumienie jak najbardziej jest możliwe" - podkreślił Morawiecki.

Szef rządu został również zapytany, czy nie obrażają go słowa europosłanki, wiceprezeski Solidarnej Polski Beaty Kempy, która odnosząc się do decyzji unijnego szczytu napisała na Twitterze, że "właśnie z uśmiechem i oprawą PR-ową oddaliśmy suwerenność pod rządy obcych państw, ku radości tych, którzy nigdy Polski nie mieli w sercu".

"Nie. Warto rozmawiać, warto się dogadywać, warto wierzyć w to, że mimo, że kogoś poniosą emocje raz czy drugi, to nie jest to koniec świata" - mówił premier.

Podkreślił, że gdyby miał się obrażać za wszystko, co inni napiszą na jego temat, to trudno byłoby prowadzić mu jakiekolwiek realne działania. Zdaniem Morawieckiego, sztuką było znalezienie przez kierownictwo PiS "drogi środka" i tego, "co jest najlepsze dla polskich interesów". "To jest sztuka: tu, w Brukseli wypracować takie rozwiązanie, które nas w najlepszy możliwy sposób zabezpieczą. Ja wierzę, że to się właśnie stało" - przekonywał.

"Nie ma co się obrażać na jakieś słowa, trzeba w pocie czoła pracować dla dobra sprawy" - oświadczył Morawiecki.

Po sprzeciwie Polski i Węgier wobec rozporządzenia dotyczącego mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych z przestrzeganiem zasad praworządności, w związku z którym premierzy obu państw zapowiadali możliwość zawetowania budżetu UE na lata 2021-2027, w czwartek w Brukseli doszło do porozumienia przywódców państw UE, które zostało zapisane w konkluzjach Rady Europejskiej.

Decyzja ta spotkała się z krytyką polityków Solidarnej Polski, którzy wielokrotnie opowiadali się za zawetowaniem unijnego budżetu.

W konkluzjach Rady Europejskiej znalazły się zapisy mówiące m.in., że budżet UE, włączając Next Generation EU (instrument odbudowy), musi być chroniony przeciwko wszelkiego rodzaju nadużyciom finansowym, korupcji, konfliktowi interesów, a samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu blokowania środków finansowych dla państw członkowskich. Komisja Europejska - która ma uruchamiać mechanizm blokowania środków unijnych - opracuje i przyjmie wytyczne dotyczące sposobu w jaki będzie stosować rozporządzenie, w tym metodologii przeprowadzania swojej oceny.

Premier Mateusz Morawiecki stwierdził w czwartek, że zawarte porozumienie to podwójne zwycięstwo, bo budżet UE może wejść w życie i Polska otrzyma z niego 770 mld zł, a pieniądze te są bezpieczne, bo mechanizm warunkowości został ograniczony bardzo precyzyjnymi kryteriami. Zaznaczał, że na mocy konkluzji Rady Europejskiej, Komisja Europejska zobowiązuje się do przełożenia ich zapisów na legislację i do stosowania rozporządzenia w sprawie warunkowości wyłącznie, kiedy będzie ono zgodne z konkluzjami.