Polska przeleje kolejną transzę na program „Wisła”, który ma chronić nasze niebo. Rośnie szansa na decyzję w sprawie komplementarnego programu „Narew” – sprawą zainteresował się Jarosław Kaczyński.
W sumie na zakup systemu Patriot, który ma niszczyć pociski i samoloty przeciwnika w średnim zasięgu (kilkadziesiąt km), do końca 2024 r. mamy wydać ok. 21 mld zł brutto. Od 2018 r. na konto amerykańskiego rządu przelaliśmy już ponad 8 mld zł. W grudniu wyślemy kolejny transfer na ponad 4 mld zł, w sumie więc spłacone będzie już ok. 13 z 21 mld zł. Choć planowo w tym roku mieliśmy na ten cel wydać mniej niż 200 mln zł, to z racji m.in. tegorocznego zwiększenia budżetu na obronność o ok. 3 mld zł i opóźnień związanych z koronawirusem w innych programach zbrojeniowych ta kwota będzie znacznie większa.
Obie baterie systemu Patriot mają trafić do Polski w drugiej połowie 2022 r. System ma być składany w Toruniu w Warsztatach Techniki Lotniczej, a na pobliskim poligonie całość zostanie sprawdzona. To zajmie kilka kolejnych miesięcy. Potem sprzęt ma trafić do Sochaczewa, do dywizjonu rakietowego. W tej jednostce zostanie zmodernizowana stara i zbudowana nowa infrastruktura – chodzi m.in. o budowę nowych koszarowców i specjalnych garaży, które regulują m.in. wilgotność i temperaturę powietrza. Wartość tych przetargów to ok. 1 mld zł. Mimo odwołań od przetargów całość powinna być gotowa w 2023 r., choć niekoniecznie w momencie przysłania nowego sprzętu. Obie baterie powinny być we wstępnej gotowości operacyjnej najpóźniej w 2024 r.
Wciąż nierozwiązanym problemem jest brak umowy offsetowej pomiędzy Polską Grupą Zbrojeniową i amerykańskim koncernem Raytheon. Chodzi o umowy wykonawcze i licencyjne, na podstawie których państwowa zbrojeniówka miałaby pozyskać wybrane wcześniej technologie zbrojeniowe. Ich wartość to ok. 250 mln zł. Mimo że umowę międzyrządową na zakup systemu Patriot podpisano w marcu 2018 r., to do dziś między PGZ a Raytheonem są poważne rozbieżności. – Umowa wykonawcza nie jest dostatecznie korzystna dla PGZ i nie daje nam zwrotu z inwestycji, którą musimy ponieść do absorpcji offsetu. By przyjąć technologie, potrzebne są inwestycje i wydatki. Z oczywistych względów zależy nam na tym, by były one zrównoważone przychodami w przyszłości, a osiągnięty poziom rentowności pozwolił spłacić inwestycje. Nie mając perspektywy przychodów, upominamy się w MON i u offsetodawców: zapewnijcie nam zlecenia, dzięki którym będziemy mogli pokryć wydatki offsetowe – wyjaśniał Andrzej Kensbok, prezes PGZ na łamach DGP. Było to trzy miesiące temu, do tej pory nie udało się zamknąć negocjacji. Z tym że wydaje się, iż w wojsku i resorcie obrony wyczerpała się cierpliwość. Przygotowywany jest plan alternatywny, który zakłada pozyskanie offsetu od Raytheona bez udziału PGZ. Miałby on wejść w życie, jeśli umowa offsetowa nie zostanie zawarta w najbliższych kilku miesiącach.
Niezależnie od kłopotów z pozyskaniem części offsetu (umowę między PGZ a Lockheed Martin podpisano już w ubiegłym roku), program „Wisła” jest realizowany i za trzy lata faktycznie powinien poprawić zdolności Wojska Polskiego do obrony polskiego nieba. Zdecydowanie gorzej jest z programem „Narew”, czyli obroną przeciwrakietową i przeciwlotniczą krótkiego zasięgu. W tym programie od 2013 r. trwa faza analityczno-koncepcyjna, czyli sprawdzanie tego, co jest dostępne na rynku i formułowanie wymagań wojska. Jak poinformował portal Dziennikzbrojny.pl, kilka tygodni temu z Inspektoratu Uzbrojenia do Ministerstwa Obrony Narodowej wysłano wniosek o pozyskanie. To już kolejny taki dokument, ale po wysłaniu go kilkanaście miesięcy temu resort obrony poprosił o kolejne analizy, co pozwoliło odwlec w czasie decyzję. Tym razem jest jednak inaczej i na linii resort obrony – Inspektorat Uzbrojenia trwa ożywiona wymiana pism. Wynika to z tego, że sprawą „Narwi” zainteresował się Jarosław Kaczyński i to z Nowogrodzkiej wychodzą szczegółowe pytania. I tak np. w połowie listopada z biura partii przesłano do MON list Stanisława Głowackiego, przewodniczącego sekcji zbrojeniowej NSZZ „Solidarność”, w którym domaga się on m.in. jednoznacznego stwierdzenia, że „program Narew będzie realizowany przez konsorcjum złożone z polskich zakładów zbrojeniowych i w oparciu o rodzime oprogramowanie kompatybilne z NATO”. – Proszę Pana Ministra o rozpatrzenie sprawy zgodnie z przyjętą w tym zakresie procedurą – zakończył swój list prezes PiS.
Teraz resort obrony ma się do tego listu ustosunkować. Jednak nawet pomijając list związkowców, widać w tej sprawie pewne ożywienie przy Nowogrodzkiej. Wydaje się, że kończy się czas chowania głowy w piasek przez MON, a zbliża czas podjęcia decyzji w tym kluczowym dla zdolności Wojska Polskiego programie.
Nadal nie ma umowy offsetowej pomiędzy PGZ a firmą Raytheon