Roman Giertych trafił w czwartek po południu do szpitala. Adwokat stracił przytomność podczas przeszukania jego willi w podwarszawskim Józefowie przez agentów CBA. Giertych został zatrzymany na polecenie Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Prokuratura ma 48 godzin na przedstawienie mu zarzutów.
Obrońca Romana Giertycha mec. Jakub Wende w rozmowie z PAP poinformował, że agenci CBA podczas przeszukania domu "zabezpieczyli pewne rzeczy, ale w rygorze tajemnicy obrończej". "Te rzeczy zostały zapieczętowane i zostaną przekazane do sądu, który zdecyduje, czy prokuratura może z nich korzystać i używać ich jako dowodów w postępowaniu" - powiedział Wende.
Pytany o stan zdrowia Romana Giertycha zaznaczył, że informacje, które w tej sprawie posiada są szczątkowe, a tych które posiada nie może przekazywać.
Odnosząc się do możliwych dalszych czynności w sprawie podkreślił, że "najpierw musi się wyjaśnić kwestia stanu zdrowia pana mec. Giertycha". "Dopiero potem będą kolejne informacje i decyzje w zakresie ewentualnych dalszych czynności i czy to w ogóle jest możliwe" - powiedział.
Roman Giertych znalazł się w grupie osób zatrzymanych w czwartek przez CBA na polecenie Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Został ujęty przed gmachem Sądu Okręgowego w Warszawie przez nieumundurowanych funkcjonariuszy.
Po zatrzymaniu adwokat został przewieziony do domu w Józefowie, gdzie odbyło się przeszukanie. Przeszukiwana była też kancelaria adwokacka na Nowym Świecie w Warszawie. Podczas przeszukania w willi adwokat zasłabł. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia. Giertych został przewieziony najpierw do szpitala w Otwocku, a potem w Warszawie.
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn podał w czwartek, że zatrzymanych zostało w sumie 12 osób. Poinformował, że materiał dowodowy zgromadzony przez CBA wskazuje na udział zatrzymanych w procederze wyprowadzania środków ze spółki giełdowej, przywłaszczania tych środków, a także prania pieniędzy. Chodzi o 92 mln zł.
Zdaniem Giertycha, celem jego zatrzymania jest - jak napisał na Twitterze - "przykrycie katastrofy epidemicznej rządu PiS". Żaryn zaznaczył, że sprawa jest prowadzona od kilkunastu miesięcy, a "materiał dowodowy w tej sprawie jest mocny".