W weekend amerykańskie media społecznościowe obiegł krótki, nakręcony telefonem filmik z nowojorskiego szpitala Brooklyn Hospital Center, na którym widać spokojną jak w zwykły dzień pracę pracowników placówki. Autorem nagrania jest były reporter telewizji informacyjnej Fox News Todd Starnes.

Na Twitterze i Facebooku film miał ponad 2 mln odsłon i zainicjował spiskową teorię, w myśl której pandemia koronawirusa w ogóle nie ma miejsca, jest manipulacją mediów głównego nurtu i systemu opieki zdrowotnej, który ma w ten sposób próbować wpłynąć na władze w sprawie różnych żądań pracowniczych. Następnego dnia kierownictwo Brooklyn Hospital Center wydało oświadczenie, że materiał Starnesa jest zmanipulowany i jako dowód pokazali film z dziedzińca szpitala, na którym trumny z ciałami zmarłych na COVID-19 są umieszczane w dziewięcioosiowej ciężarówce.
Nie udało się jednak zatrzymać propagowania spiskowej teorii byłego dziennikarza Foxa, który namawia ludzi do publikowania swoich filmów z ich miasteczek pod hashtagiem #FilmYourHospital, które mają dowodzić, że nic poważnego się nie dzieje.
Pracownicy telewizji NBC doliczyli się w sieci ponad tuzina takich sfałszowanych materiałów, głównie z Nowego Jorku, gdzie zachorowało dotąd prawie 70 tys. osób, a ponad 1300 zmarło.
Akcja ze wspomnianym hashtagiem to wierzchołek góry lodowej. Teorie zaprzeczające istnieniu pandemii, bagatelizujące jej skutki albo wieszczące, że to tylko „medialna sytuacja”, której celem jest lewicowy zamach stanu, są popularne, jak Ameryka długa i szeroka. Dwa tygodnie temu grupa młodych ludzi z Kentucky zorganizowała „coronavirus party”, coś w rodzaju happeningu, podczas którego celowo łamano zasady zachowywania odpowiedniego dystansu w trakcie epidemii. W miniony piątek okazało się, że co najmniej jedna z osób uczestniczących w tej imprezie zachorowała na COVID-19.
Jerry Falwell Jr., rektor prywatnego ewangelikalnego Liberty University w Lynchburgu w stanie Wirginia, wbrew zaleceniom władz federalnych i lokalnych 18 marca nakazał 1900 studentom wrócić po przerwie wiosennej do kampusu. W styczniu i lutym ten słynący z ultraprawicowych poglądów prawnik i aktywista udzielał mediom wywiadów, w których dowodził, że zamieszanie wokół koronawirusa jest przesadą.
W niedzielę „The New York Times” napisał, że u ok. 10 osób studiujących na jego uczelni, które zjawiły się w Lynchburgu po feriach, stwierdzono symptomy COVID-19, a u trzech test dał pozytywny wynik na obecność wirusa. Władze uniwersytetu podjęły decyzję o objęciu kwarantanną wszystkich tych, którzy mieli z nimi kontakt, a Falwell oświadczył, że podporządkuje się wszystkim decyzjom władz w sprawie ograniczania rozprzestrzeniania się epidemii.
John Cook, profesor kognitywistyki z George Mason University, twierdzi, że tożsamość społeczna i polityczna odgrywa dużą rolę w tym, czy się daje wiarę spiskom i zaprzecza pandemii, czy też przyjmuje się do wiadomości stan rzeczy i ogranicza ryzyko. Jego zdaniem wiele zależy od przywódców i autorytetów, które dają przykład. – W kwestii zmian klimatycznych kilka badań wykazało, że to, co nazywam elitarnymi wskazówkami, czyli po prostu sygnały od liderów politycznych, są jednym z najważniejszych motorów zmian postaw – stwierdza Cook w rozmowie z DGP.
Kiedy prezydent Donald Trump na początku rozwoju pandemii bagatelizował ryzyko spowodowane koronawirusem, jego zwolennicy i cały związany z nim medialny ekosystem szli w jego ślady. Gdy zmienił zdanie i zaczął solenną walkę ze skutkami choroby, zaczęło się też zmieniać nastawienie jego zwolenników. – Ale to jest proces i jeszcze nie wszyscy są przekonani – dodaje John Cook.
Wyparcie jest naturalnym mechanizmem psychologicznym, który ujawnia się u wielu osób. Gdy człowiek dowiaduje się o perspektywie potencjalnej tragedii, pojawia się szok i niedowierzanie. Przekonuje samego siebie, że jego to nie spotka. Wyparcie może się też pojawić, kiedy ktoś nie chce się skonfrontować z zaistniałą sytuacją. Ten etap reagowania na traumę nazywa się zaprzeczeniem.