Skandal podsłuchowy na Ukrainie zakończył się demonstracyjnym pojednaniem prezydenta i premiera.
To pierwszy poważny test w polityce wewnętrznej dla Wołodymyra Zełenskiego. Prezydent Ukrainy do tej pory, mimo trudnych rozmów gazowych z Rosją i uwikłania w skandal, który doprowadził do postawienia w stan oskarżenia amerykańskiego przywódcy Donalda Trumpa, unikał większych raf na krajowym podwórku.
Zełenski jest prezydentem od maja 2019 r., a od sierpnia rządy w kraju sprawuje założona przez niego partia Sługa Narodu. Ołeksij Honczaruk, pełniący od niemal pięciu miesięcy funkcję premiera, w piątek złożył na ręce prezydenta pismo z deklaracją dymisji po tym, jak do sieci wyciekło krytyczne wobec głowy państwa nagranie z jego głosem. De iure nie było to jednak złożenie dymisji, ponieważ według konstytucji decyzja w takiej sytuacji należy do parlamentu, a nie do prezydenta.
Na nagraniu opublikowanym anonimowo na YouTubie i w komunikatorze Telegram premier podważał wiedzę prezydenta w sprawach gospodarczych i krytykował jego „prymitywne rozumienie procesów ekonomicznych”. Zełenski w odpowiedzi dał dwa tygodnie na ustalenie, kto nagrał premiera, i zażądał od służb poprawy bezpieczeństwa w instytucjach państwa.
Chodzi o spotkanie Honczaruka z minister finansów Oksaną Markarową i wiceszefową banku centralnego Kateryną Rożkową, do którego doszło 16 grudnia. Po nim na stronie rządowej zamieszczono krótką informację, w której podano, że tematem rozmowy były wahania kursu hrywny. Rozmowa została opublikowana w internecie miesiąc później. W czasie spotkania premier i inni rozmówcy zastanawiają się, jak wytłumaczyć prezydentowi, co dzieje się z walutą.
Szef rządu stwierdza, że Zełenski źle rozumie umocnienie hrywny, tymczasem szkodzi ono eksporterom i zmniejsza wpływy z podatków. – Trzeba mu powiedzieć: „zobacz, Wowa, to, że teraz kurs jest mniejszy, znaczy, że sałatka oliwje na przyszłorocznej kolacji noworocznej nie będzie droższa niż w tym roku” – słyszymy na nagraniu z ust Honczaruka. – Niekoniecznie – komentuje Markarowa. Premier zaś przyznaje, że jest „dyletantem w ekonomii”.
„Aby rozwiać wszelkie wątpliwości co do naszej powagi i zaufania do prezydenta, napisałem prośbę o dymisję i przekazałem ją prezydentowi, dając mu prawo przesłania jej do parlamentu” – napisał Honczaruk na Facebooku, choć już po prośbie o dymisję podważał prawdziwość nagrania. Według niego jego wypowiedzi zostały zmontowane. Jak przekonywał, komuś zależy na tym, by przekonać prezydenta Zełenskiego, że on i jego ekipa go nie szanują.
W piątek wieczorem Zełenski wezwał Honczaruka na rozmowę, której zapis opublikował w internecie. – Zdecydowałem się dać panu i pańskiemu rządowi szansę, jeśli rozwiążecie niektóre ważne dzisiaj sprawy. Ma pan ku temu wystarczająco dużo energii. Zna się pan głęboko na ekonomii, na procesach społecznych – mówił, a Honczaruk dziękował za zaufanie. Piątkowe zamieszanie zostało więc zinterpretowane jako próba zarządzania skandalem podsłuchowym w taki sposób, by pokazać jedność ekipy rządzącej.
35-letni prawnik jest najmłodszym premierem, odkąd w 1991 r. Ukraina odzyskała niepodległość. Jego powołanie miało podkreślić reformatorskie i prozachodnie nastawienie nowej ekipy rządzącej. Przed wygraną w wyborach Sługi Narodu Honczaruk pełnił funkcję wiceszefa biura prezydenta Zełenskiego. Wcześniej kierował finansowanym przez Zachód analitycznym Biurem Skutecznych Regulacji (BRDO), które stało się kuźnią kadr dla Zełenskiego. Poza premierem w BRDO pracowali też nowi ministrowie energetyki i sprawiedliwości.