Rządy krajów Ameryki Północnej porozumiały się w sprawie układu handlowego. W USA zapanował w tej sprawie polityczny konsensus.

Najpewniej jutro Donald Trump i szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi z Partii Demokratycznej ogłoszą historyczne, kompromisowe porozumienie w sprawie nowej wersji Północnoamerykańskiego Układu o Wolnym Handlu. Został on zawarty w 1994 r. – za kadencji Billa Clintona, ale negocjowano go od czasów Ronalda Reagana. Ugoda ma znaczenie, szczególnie w kontekście prowadzonych obecnie wojen handlowych na linii USA-Chiny i USA-UE. Politycznie na umowie korzysta prezydent. Przed rozpoczynającą się kampanią wyborczą będzie mógł przekonywać, że doprowadził do przełomu w polityce celnej. Z kolei demokraci, szczególnie ci wybrani w okręgach, gdzie Trump jest popularny, będą mogli pochwalić się wyborcom dobrą współpracą z głową państwa. Również lewicowy prezydent Meksyku Andrés Manuel López Obrador powiedział, że „teraz jest znakomity czas” na zawarcie umowy.

Szczegóły porozumienia zostaną ogłoszone we wtorek w Mexico City, gdzie na oficjalnej uroczystości podpisania nowego NAFTA spotkają się przedstawiciele rządów USA, Kanady i Meksyku. Przedstawiciel handlowy USA Robert Lighthizer i doradca Białego Domu, a przy tym zięć prezydenta Jared Kushner, udadzą się do meksykańskiej stolicy, aby wziąć udział w ceremonii. Będzie obecna również wicepremier Kanady Chrystia Freeland. Minister spraw zagranicznych Meksyku Marcelo Ebrard napisał na Twitterze, że delegacje spotkają się o godz. 13 i chwilę później ogłoszą szczegóły traktatu.

Negocjacje na szczeblu roboczym trwały do minionej soboty. Największe trudności przysparzała kwestia porozumienia się Waszyngtonu z Meksykanami, bo w tle toczy się polityczna potyczka o nielegalną imigrację do USA zza południowej granicy. Donald Trump uczynił z tej sprawy główny temat swojej prezydentury.

Aby zdobyć poparcie demokratów z Kongresu, Biały Dom musiał w umowie uwzględnić oczekiwania związków zawodowych. W poniedziałek największe z nich konsultowały korzystne dla nich zmiany w przepisach. Richard Trumka, szef Amerykańskiej Federacji Pracy – Kongresu Organizacji Przemysłowych, najpotężniejszej centrali związkowej, zrzeszającej 54 związki zawodowe i 10 mln pracowników, rozmawiał z Nancy Pelosi i dał zielone światło dla zawarcia porozumienia. Zgoda lewicy i powiązanych z nią stowarzyszeń na odświeżoną wersję NAFTA jest też przełomem poza bieżącą, partykularną rozgrywką polityczną. Sporo polityków Partii Demokratycznej, w tym ubiegający się o jej nominację w wyborach prezydenckich senator Bernie Sanders, przez ćwierć wieku krytykowało porozumienie o wolnym handlu jako szkodliwe dla amerykańskiego pracobiorcy i umożliwiające przenoszenie fabryk do Meksyku.

„Sceptycy mówią, że pomagam odnieść Trumpowi wielkie polityczne zwycięstwo. Owszem, pomagam, bo chodzi o interes wielu milionów amerykańskich pracowników” – powiedziała przewodnicząca Pelosi podczas sympozjum zorganizowanego przez dziennik „Wall Street Journal”. Nowa wersja NAFTA utrzymuje bezcłowy rynek w trzech krajach Ameryki Północnej, ale nakłada surowsze regulacje m.in. na przemysł samochodowy, aby producent nie mógł kosztem miejsc pracy w jednym kraju przenosić ich do drugiego. W porozumieniu zapisano też inne zasady zabezpieczające prawa pracownicze, a także standardy mające chronić środowisko. Wątek ekologiczny jest tu pewną nowością.

Przewodniczący kongresowej komisji odpowiedzialnej za pisanie prawa podatkowego Richard Neal oświadczył mediom, że głosowanie nad zaakceptowaniem NAFTA na forum całej Izby Reprezentantów powinno się odbyć, jeszcze zanim kongresmeni rozjadą się do domów na bożonarodzeniową przerwę.

Trzeba przypomnieć, że Donald Trump na początku swojej prezydentury niemal trzy lata temu mówił, że jeśli nie uzyska w ramach negocjacji z Kanadą i Meksykiem „dobrych warunków” porozumienia, USA wyjdą z układu. Później wielokrotnie powtarzał, że uzależnia trwanie układu z sąsiadami od uzyskania lepszych warunków porozumienia i ostrzegał, że „na razie” zrezygnował z wycofania Stanów Zjednoczonych z NAFTA. Przez cały ten czas wysokiej rangi przedstawiciele amerykańskiego rządu wysyłali do mediów komunikaty, iż „wszystkie opcje są wciąż na stole”. Komentatorzy byli dotąd zdania, że sprzeczne sygnały wysyłane przez Biały Dom mogły być elementem strategii negocjacyjnej, obliczonej na nakłonienie rządów Kanady i Meksyku do ustępstw.

Najprawdopodobniej głosowanie w Izbie Reprezentantów w sprawie NAFTA zbiegnie się z decydowaniem o tym, czy postawić prezydenta w stan oskarżenia i, w ramach procedury impeachmentu, zainicjować proces głowy państwa w Senacie. Tymczasem tuzin demokratycznych kongresmenów reprezentujących konserwatywne okręgi wyborcze z różnych części kraju sprzeciwia się impeachmentowi. Zamiast tego proponują udzielenie prezydentowi nagany (tzw. censure).

W tej grupie ustawodawców jest m.in. Kurt Schrader z Oregonu. „Myślę, że jest to z pewnością właściwsze rozwiązanie i być może liczyć na poparcie także republikanów” – powiedział w miniony wtorek Schrader. Jego zdaniem impeachment w trakcie kampanii wyborczej może zaszkodzić demokratom, bo spora część Amerykanów w ogóle nie wierzy w zarzuty wysuwane pod adresem prezydenta.

Trump: Jest wstępna umowa z Chinami

Jakub Kapiszewski

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to w styczniu przyszłego roku Stany Zjednoczone i Chiny podpiszą małą umowę handlową – znak, że na polu pełnym trudnych tematów przynajmniej w kilku kwestiach udało się znaleźć porozumienie. W piątek obie strony poinformowały o postępie w rozmowach. Oznacza to niewprowadzenie przez Waszyngton nowych ceł, co planowano początkowo na 15 grudnia, a także obniżenie z 15 do 7,5 proc. podatku od importu. 86-stronicowy dokument obejmuje m.in. usługi finansowe oraz przymusowy transfer technologii. Ten ostatni ma być teraz zakazany: dotychczas firmy, które wchodziły na chiński rynek, musiały znaleźć lokalnego partnera i przekazać mu nieodpłatnie część swojej własności intelektualnej. Porozumienie przewiduje również lepszy dostęp do rynku dla amerykańskich firm świadczących usługi finansowe. Chińczycy zobowiązali się również do zakupów w USA towarów rolnych o wartości co najmniej 40 mld dol. rocznie.