Zdaniem europosła Patryka Jakiego wskutek działalności liberalno-lewicowych mediów i lewicowych uniwersytetów w Polsce trwa proces „wrogiej socjalizacji społeczeństwa”. – Jeżeli prawica nie zareaguje na te procesy u fundamentów, to po tej kadencji, za 4 lata, kolejne kilka milionów ludzi skończy ten proces „socjalizacji” i prawica nie będzie miała czego szukać w Sejmie – diagnozuje.
Jakie jest kryterium zaliczania uniwersytetu do grona lewicowych czy lewackich? Tego nie wiem, z tezami Patryka Jakiego powinni zmierzyć się socjologowie. Niemniej jednak takie binarne postrzeganie świata i ludzi (prawak-lewak) już na wstępie budzi wątpliwości.
Trochę dziwi też to, że władza, która ma w garści media publiczne, narzeka, że ma problem z dotarciem do świadomości młodych ludzi. Krytykuje próby indoktrynacji przez pewne środowiska, mimo że sama robi dokładnie to samo. Problemem jest jakość przekazu władzy – topornego, skrajnie jednostronnego, na granicy traktowania ludzi jak gąbki, które wchłoną wszystko.
Przekazem subtelnym jak cios obuchem na dłuższą metę nie zdobywa się młodych serc i umysłów. O tym, jak złą robotę dla PiS robi Jacek Kurski i TVP, świadczy dobry wynik Konfederacji (którą wpierw TVP ignorowała, a potem ostro atakowała) i mandat dla Klaudii Jachiry (której ataki TVP zapewniły rozpoznawalność). Nie wspominając już o nieudolnych próbach deprecjacji Nobla dla Olgi Tokarczuk, której nie po drodze z obecną władzą.
Lampką ostrzegawczą dla prawicy jest wynik ostatnich wyborów, w których PiS – mimo miliardów złotych przeznaczonych na transfery socjalne obiektywnie poprawiające byt wielu Polaków oraz upodmiotowienia Polski „małomiasteczkowej” – nie odniósł oszałamiającego zwycięstwa, a wręcz ograniczył swoją dotychczasową wszechwładzę. Z badań szczegółowych IPSOS, na które powołuje się WP.pl, wynika, że prawie 34 proc. wyborców Kukiz’15 z maja br. oddało teraz głos na Koalicję Polską (PSL i Kukiz’15), co piąty poparł Konfederację, a 16 proc. – Koalicję Obywatelską. PiS z tej puli wyborców przekonał zaledwie co piątego. Czyli oddał te głosy swoim przeciwnikom za darmo. W dodatku PiS przeprowadził słabą kampanię w social mediach. I dziś jako cała Zjednoczona Prawica patrzy kilka lat wprzód i boi się, że baza jej wyborców zacznie się kurczyć wskutek przemian społecznych.
Trudno nie odnieść wrażenia, że apel Patryka Jakiego ma polityczny cel. To sygnał wysłany do pozostałych koalicjantów: PiS i Porozumienia, by przyspieszyć w czterech obszarach: mediów, kultury, edukacji i wymiaru sprawiedliwości – wciąż, zdaniem Jakiego, silnie zakorzenionych w III RP. To próba częściowego wprowadzenia języka Konfederacji w szeregi Zjednoczonej Prawicy, apelu o częściową radykalizację tego obozu czy stworzenia wewnętrznej „Tea Party”, tylko w polskim wydaniu. Zapewne wzbudzi to sprzeciw Jarosława Gowina, który takiej radykalizacji nie chce. Ale poniekąd wpisuje się to w nawoływanie Jarosława Kaczyńskiego o konieczności budowy nowych elit, być może na gruzach tych starych. Problem w tym, że tych nowych elit nie da się zadekretować.