Rada London Stock Exchange w Londynie jednogłośnie odrzuciła propozycję przejęcia ze strony Hongkongu
Taka decyzja nikogo nie zaskoczyła. Odkąd oferta się pojawiła, analitycy rynkowi wskazywali na dwie duże przeszkody, które uniemożliwią fuzję.
Po pierwsze, Hongkong jako warunek przejęcia stawiał odstąpienie przez LSE od próby przejęcia firmy Refinitiv, zajmującej się usługami opartymi na zasobach danych finansowych (Refinitiv to dawna część Thomson Reuters). Londyn musiałby więc przy okazji fuzji całkowicie zmieniać swoje plany rozwojowe. Po drugie, przeszkodą były kwestie polityczne. Londyńska giełda zasugerowała to Azjatom, choć nie wprost. LSE w swoim liście napisała, że trudno określić wartość akcji, którymi giełda w Hongkongu chciała zapłacić za rynek brytyjski. A trudność ta wynika właśnie z obecnej sytuacji politycznej w Hongkongu.
Wcześniej gotowość do zablokowania „dealu” sugerował rząd w Londynie. Jego rzecznik wskazywał, że London Stock Exchange to krytyczna część systemu finansowego Wielkiej Brytanii. LSE jest bowiem nie tylko właścicielem parkietu giełdowego, ale też firmy LCH Ltd – największej na świecie izby rozliczeniowej działającej na globalnym rynku międzybankowym.
Rząd Hongkongu ma wprawdzie tylko 6 proc. akcji tamtejszej giełdy, ale jej statut daje mu prawo wskazania sześciu spośród trzynastu członków rady nadzorczej. Z kolei prezesa mianuje osobiście szef rządu, który z kolei jest mianowany przez władze w Pekinie.
Szef giełdy w Hongkongu Li Charles wskazywał wprawdzie, że jego firma od 2012 r. jest już właścicielem innej giełdy na Wyspach: London Metal Exchange, i nie nastąpiły w związku z tym tam żadne zmiany inspirowane politycznie przez Chiny. Zdaniem Charlesa nadal jest to „na wskroś brytyjska instytucja”. Ten argument w niczym jednak nie pomógł.
Fiasko Hongkongu w próbie przejęcia LSE wskazuje dwie rzeczy.
Pierwszą z nich jest to, że przejęcia giełd są generalnie bardzo trudne i rzadko komu wychodzą. Niemiecka Deutsche Boerse próbowała przejąć rynek w Londynie trzy razy: w 2000, w 2005 i ostatnio w 2016 r. Przyczyną ostatniej porażki było weto ze strony Komisji Europejskiej z powodu obaw o wykreowanie monopolu na rynku w Europie. Wcześniej fuzji nie chcieli akcjonariusze w Londynie. Sprzeciwili się oni także przejęciu ich firmy przez amerykański Nasdaq w 2006 r. W tym samym czasie Niemcom nie udało się kupić rynku Euronext grupującego giełdy we Francji, w Portugalii, Holandii i Belgii. Do tego można dołożyć polskie próby łączenia się czy to kiedyś z Wiedniem, czy ostatnio z Bratysławą (która twierdzi, że o niczym nie wie).
Druga rzecz to zmiana nastawienia na świecie do Chin. W 2012 r. inwestorzy na London Metal Exchange cieszyli się, że dostaną dostęp do cennego rynku chińskiego. Dziś kapitał stamtąd jest postrzegany coraz częściej tak samo jak rosyjski – czyli zbyt mocno powiązany z niedemokratyczną władzą. Z tego właśnie powodu kilka miesięcy temu Australia odrzuciła ofertę z Hongkongu na projekt infrastruktury gazowej za 9 mld dol., jako niezgodną z interesem narodowym, a rok temu Amerykanie zablokowali projekt przejęcia Chicago Stock Exchange przez chińskie konsorcjum.