Obrażenia ujawnione w trakcie sekcji zwłok D. Kosteckiego, co do których wątpliwości zgłaszali pełnomocnicy jego rodziny nie świadczą o zabójstwie - wynika z informacji, jakie w czwartek przekazał PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Marcin Saduś.

Prokurator Saduś przekazał PAP, że zgodnie z treścią opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej z Zakładu Medycyny Sądowej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego sporządzonej po sekcji przeprowadzonej 2 sierpnia, rana na lewym udzie Kosteckiego powstała na skutek dokonania pomiaru temperatury zwłok. Zgodnie z informacją prokuratury również pozostałe obrażenia nie świadczą, że do śmierci Kosteckiego mogły przyczynić się osoby trzecie.

"Szczelinowana rana o długości 0,8 cm na powierzchni uda lewego powstała na skutek dokonania pomiaru temperatury zwłok w czasie oględzin na miejscu ich ujawnienia w dniu 2 sierpnia 2019r.; biegły za zgodą prowadzącego oględziny prokuratora dokonał pomiaru temperatury ciała termometrem celem ustalenia czasu zgonu mężczyzny" - przekazał PAP prokurator Saduś.

Z kolei "niewielkie, pojedyncze podbiegnięcia krwawe tkanek miękkich końcowej części ramienia lewego (mięsień) i środkowej części przedramienia prawego (tkanka podskórna) znajdowały się z początkowej fazie wchłaniania, co oznacza, że powstały znacznie wcześniej niż nastąpił zgon" - poinformował.

"Pozostałe niewielkie ślady stanowiły otarcia naskórka lub – jak to miało miejsce w przypadku śladów na szyi – +dwa punktowe brunatnawe suchawe strupki oddalone od siebie o 0,5 cm+. Z innych przeprowadzonych w śledztwie dowodów wynika, że biegli dokonali preparowania tkanki znajdującej się pod wskazanymi śladami na szyi i nie stwierdzili podbiegnięć krwawych, co miałyby miejsce w przypadku wkłucia" - podkreślił.

Zdaniem śledczych z przeprowadzonych dowodów nie wynika także, aby "obrażenia te były wynikiem działania paralizatora, które wyglądają inaczej, mają inny rozstaw i zwykle dają zaczerwienienie i bardzo minimalny ubytek".

Do śmierci Kosteckiego doszło 2 sierpnia nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Miał się powiesić w łóżku na pętli z prześcieradła przykryty kocem - co zdaniem służby więziennej uniemożliwiło natychmiastową reakcję współosadzonych. Następnie - jak informowała Służba Więzienna - zaalarmowani funkcjonariusze reanimowali mężczyznę do przyjazdu pogotowia ratunkowego. Ekipie pogotowia nie udało się go uratować.

Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok wykluczyła udział w jego śmierci osób trzecich, potwierdzając samobójstwo. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. W samobójstwo nie wierzy rodzina Kosteckiego, którą reprezentują mecenasi Roman Giertych i Jacek Dubois.

Służba Więzienna powołała specjalną komisję do wyjaśnienia okoliczności śmierci Kosteckiego. Wstępne ustalenia tego zespołu wykluczają udział osób trzecich.