Europejska Partia Ludowa nie wykluczyła węgierskiego Fideszu, lecz tylko zawiesiła jego członkostwo.
Do sądu nad Viktorem Orbánem i jego Fideszem doszło wczoraj w Brukseli. Według relacji świadków posiedzenia EPL węgierski premier nie zgadzał się na zaproponowane przez kierownictwo grupy bezwarunkowe zawieszenie praw Fideszu jako członka. Próbował sprowadzić całą sprawę do sporu ideologicznego pomiędzy nim a 13 ugrupowaniami z liberalnego skrzydła chadeków, które wnioskowały o jego wykluczenie. Ostatecznie potraktowano go o wiele łagodniej, niż zapowiadano.
Od tygodni mowa była o wykluczeniu Węgra z EPL. Zawieszenie członkostwa jest więc rozwiązaniem kompromisowym, zwłaszcza że nie jest ono bezwarunkowe, co jeszcze wczoraj było na agendzie. Fidesz pozostanie niepełnoprawnym członkiem EPL do czasu ewaluacji, której ma dokonać „komisja mędrców” pod przewodnictwem poprzednika Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej Hermana van Rompuya.
Bezwarunkowe zawieszenie w prawach Fideszu bez limitu czasowego byłoby dla Orbána trudne do przyjęcia, bo mocno skrępowałoby jego ruchy. Zgodnie z regulaminem EPL partia zawieszona traci prawo do głosowania w organach ugrupowania oraz nie ma możliwości decydowania o kandydatach na najwyższe stanowiska w UE. A to w nadchodzącym okresie wyborczym kwestia kluczowa. Dlatego Węgrzy zapowiadali wczoraj, że jeśli Fidesz zostanie zawieszony w prawach członka, to opuści EPL. Ostatecznie stanęło na zawieszeniu czasowym, na które Orbán się zgodził.
Od dłuższego czasu polityka węgierskiego premiera budziła kontrowersje w szeregach europejskich chadeków. Członkostwo w tej największej grupie politycznej dawało jednak Budapesztowi również gwarancje nietykalności. Chociaż krytykowane w Europie, przeprowadzane przez Fidesz zmiany w sądownictwie, mediach czy prawie wyborczym długo były tolerowane. Przełomem była walka Orbána z Uniwersytetem Środkowoeuropejskim, która doprowadziła do uruchomienia wobec Węgier art. 7. Obecne kłopoty mają związek z kampanią billboardową, która była wymierzona w szefa KE Jean-Claude’a Junckera oraz regularnie atakowanego przez Fidesz finansistę George’a Sorosa. Sam Juncker uznał, że Orbán przekroczył granicę. Wczorajsze zawieszenie – zamiast wykluczenia – dla części EPL jest decyzją zbyt łagodną wobec Węgrów.
Poza EPL Fidesz na pewno mógłby liczyć na współpracę z PiS, który należy do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Prawo i Sprawiedliwość wczoraj w Warszawie rozmawiało o przyszłej współpracy w europarlamencie z przedstawicielami hiszpańskiej populistycznej partii VOX, która w ostatnim czasie wyrosła na czwartą siłę na rodzimej scenie politycznej. Niedawno PiS zawarł również zobowiązanie do współpracy z holenderskim antyunijnym Forum dla Demokracji, którym sondaże dawały duży wzrost w środowych wyborach regionalnych w Holandii. To wybory o tyle ważne, że determinują skład holenderskiego Senatu i pokazują nastroje społeczne przed wyborami do europarlamentu.