Chcemy dobrych relacji z Izraelem ale nie mogą być one oparte na odpuszczaniu spraw ważnych dla Polski; nie damy się obrażać - oczekujemy przeprosin - oświadczył szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin. Jeśli Izrael nie przeprosi, to będziemy adekwatnie reagować - podkreślił.

Sasin podkreślił we wtorek w TVP Info, że Polska od lat pracuje, żeby relacjo polsko-żydowskie były "jak najlepsze". Przypomniał o wspólnej deklaracji z czerwca 2018 r., podpisanej przez premierów Mateusza Morawieckiego oraz Benjamina Netanjahu, której celem jest "rozwiązanie konfliktu o pamięć o Holokauście między rządami Polski i Izraela". Jak dodał, dokument ten jest "dobrym fundamentem do tego, żeby budować na prawdzie te relacje, bo inaczej niż na prawdzie dobrych relacji zbudować się nie da".

"To, że dzisiaj mamy kolejny kryzys w tych relacjach (polsko-żydowskich), to przecież nie jest wina Polski, nie jest to wina jakiegokolwiek środowiska politycznego w Polsce. To jest efekt nieodpowiedzialnych zupełnie zachowań i wypowiedzi polityków izraelskich, w tym skandaliczna, rasistowska wypowiedź ministra spraw zagranicznych Izraela. Czyli nie jakiegoś tam publicysty, dziennikarza czy kogoś kto wypowiada się w sposób nieoficjalny, tylko wysokiego urzędnika państwa Izrael, człowieka odpowiedzialnego za relacje międzynarodowe, który wypowiada słowa zupełnie niedopuszczalne" - zauważył minister.

Jak dodał, Polska "nie może na to pozostać obojętna". "Chcemy dobrych relacji z Izraelem, ale to nie mogą być relacje oparte na tym, że my będziemy odpuszczać sprawy ważne dla Polski i będziemy się dawać obrażać" - powiedział Sasin. "Oczekujemy przeprosin - sprawa nie jest zamknięta" - oświadczył.

Sasin zwrócił uwagę, że w "swojej postawie" Izrael jest "osamotniony", bo nie wspierają go ani środowiska żydowskie, ani Stany Zjednoczone. Wskazał na słowa ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która we wtorek na Twitterze napisała: "Między bliskimi sojusznikami, takimi jak Polska i Izrael, nie ma miejsca na takie obraźliwe komentarze, jak wypowiedź izraelskiego ministra spraw zagranicznych Israela Katza".

Zdaniem szefa KSRM, kiedy politycy izraelscy zdadzą sobie sprawę, że "tym razem przeholowali", to przeproszą. "Jeśli nie, to oczywiście będziemy adekwatnie reagować. Nie pozostanie to na pewno bez wpływu na nasze dalsze relacje" - podkreślił Sasin.

Katz, odnosząc się w niedzielę do słów przypisanych przez media izraelskie premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście stwierdził: "Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i - tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela - PAP), któremu Polacy zamordowali ojca - +Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki+".

Dziennik "Jerusalem Post" poinformował w czwartek wieczorem, że podczas pobytu w Warszawie, gdzie odbywał się szczyt bliskowschodni, premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała później ambasador Izraela w Polsce Anna Azari oraz kancelaria premiera Izraela. Według przedstawionych przez stronę izraelską wyjaśnień, w rzeczywistości szef izraelskiego rządu podczas rozmowy z dziennikarzami mówił o Polakach, nie o polskim narodzie ani państwie i odnosił się jedynie do tych Polaków, którzy współpracowali z nazistami.

Po wypowiedzi Katza, premier Mateusz Morawiecki odwołał wyjazd polskiej delegacji na szczyt V4 do Izraela. Wyjaśnił, że podjął taką decyzję, ponieważ sformułowania, które padły z ust powołanego na ministra spraw zagranicznych Israela Katza, "są absolutnie niedopuszczalne". (PAP)

autor: Anna Tustanowska