W Watykanie trwa spotkanie papieża Franciszka z kierownictwem Konferencji Episkopatu USA na temat nowych wydarzeń związanych ze skandalem pedofilii w Kościele w tym kraju. Zamiar złożenia dymisji ogłosił metropolita Waszyngtonu kardynał Donald Wuerl.

W rozpoczętym w czwartek w południe spotkaniu z papieżem uczestniczą przewodniczący Konferencji Episkopatu USA kardynał Daniel DiNardo, wiceprzewodniczący i arcybiskup Los Angeles Jose Horacio Gomez oraz sekretarz generalny ksiądz Brian Bransfield. Obecny jest też metropolita Bostonu kardynał Sean Patrick O'Malley, który jest przewodniczącym Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich.

Pilną naradę zwołano w związku z niedawną publikacją raportu na temat trwających przez 70 lat nadużyć w stanie Pensylwania, gdzie poszkodowanych przez 300 księży pedofilów jest około tysiąca osób.

Ponadto omawiana jest sprawa byłego arcybiskupa Waszyngtonu, byłego kardynała Theodore'a McCarricka, oskarżonego o wykorzystywanie seksualne, w tym także czyny pedofilii. Zrezygnował on z godności kardynalskiej, a papież zalecił mu życie w odosobnieniu, modlitwie i pokucie.

Dymisję rozważa również obecny metropolita amerykańskiej stolicy, kardynał Donald Wuerl, który tuż przed obecną wizytą kierownictwa Konferencji Episkopatu USA zapowiedział w liście do duchowieństwa swej archidiecezji, że pojedzie wkrótce do Watykanu, by omówić sprawę swej rezygnacji z papieżem. Kardynał Wuerl jest oskarżany o tuszowanie czynów McCarricka.

Dziennik "La Stampa" podał, że także pod adresem przewodniczącego amerykańskiego episkopatu kardynała DiNardo pojawiły się zarzuty, że nie zareagował tak, jak powinien w sprawie księdza, aresztowanego w tych dniach w Stanach Zjednoczonych w związku z oskarżeniem o pedofilię.

O skandalu nadużyć papież Franciszek mówił w czwartek podczas spotkania z ponad 40 nowymi biskupami z różnych krajów. Wyraził opinię, że pedofilia to "otchłań", w jakiej znalazł się Kościół.

W przemówieniu do biskupów zaapelował: "Zalecam wam szczególną uwagę wobec duchowieństwa i seminariów. Nie możemy odpowiedzieć na wyzwania, jakie mamy w stosunku do nich bez poprawy procesów selekcji, towarzyszenia, oceny".

"Lecz nasze odpowiedzi będą pozbawione przyszłości, jeśli nie dotkną duchowej otchłani, która w niemałej liczbie przypadków pozwoliła na skandaliczne słabości, jeśli nie obnażą egzystencjalnej otchłani, która je podsyciła, jeśli nie ukażą, dlaczego Bóg milczał" - ostrzegł papież.

Dodał, że w skandalu tym Bóg "został uciszony, tak usunięty z pewnego sposobu życia, jakby go nie było".

Franciszek wskazywał: "Każdy z nas musi z pokorą wejść w głąb samego siebie i zadać sobie pytanie, co można zrobić, żeby uczynić bardziej świętym oblicze Kościoła, którym rządzimy w imieniu Najwyższego Pasterza". "Nie trzeba wskazywać palcem innych, szukać kozłów ofiarnych, rwać szat, drążyć w słabości innego" - wyjaśniał.

Papież zapewniał, że ci, którzy czynią dobro, "nie boją się ran" zadanych "nierzadko" przez duchowieństwo.

Mówił też, że potrzebna jest współpraca ludzi Kościoła i powrót do "prostej radości Ewangelii".