Węgry mogą złożyć skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku ze środowym głosowaniem dotyczącym uruchomienia wobec nich art. 7 unijnego traktatu - wynika z opinii prawnej przekazanej do europarlamentu przez przedstawicielstwo tego kraju w Brukseli.

"Bierzemy pod uwagę wszystkie możliwe kroki" - powiedziało w czwartek PAP węgierskie źródło dyplomatyczne.

Portal Politico ujawnił list, który przedstawicielstwo Węgier skierowało do Parlamentu Europejskiego jeszcze przed głosowaniem. Wynika z niego, że Węgry nie uznają rezolucji za przyjętą, jeśli w głosowaniu w tej sprawie nie zostaną uwzględnione głosy wstrzymujące się. Takie stanowisko wydała też w środę wieczorem węgierska delegacja europosłów Europejskiej Partii Ludowej (EPL), argumentując, że nie został spełniony "warunek większości wymaganej w artykule 354 Traktatu o funkcjonowaniu UE".

Rezolucję w sprawie uruchomienia art. 7 poparło 448 europosłów, 197 było przeciw, natomiast 48 wstrzymało się. Jeżeli głosy wstrzymujące byłyby wzięte pod uwagę do obliczania koniecznej w tym przypadku większości dwóch trzecich, rezolucja nie zostałaby zaakceptowana.

W swojej opinii prawnej Węgry powołują się na art. 354 Traktatu o UE, który mówi, że do celów artykułu 7 Parlament Europejski "stanowi większością dwóch trzecich oddanych głosów, reprezentujących większość wchodzących w jego skład członków". Zdaniem Budapesztu głosy za, przeciw oraz wstrzymujące się powinny być zatem wzięte pod uwagę przy obliczaniu tego, czy jest większość 2/3.

"Jeśli Parlament Europejski zdecyduje się na wykorzystanie innej metody obliczania głosów, będzie to oznaczało poważne i oczywiste złamanie podstawowych zasad proceduralnych i w związku z tym przyjęta rezolucja będzie uważana prawnie za nieistniejącą lub nieważną. W takim wypadku Węgry rezerwują sobie prawo do wniesienia skargi, aby anulować (rezolucję) przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości" - napisał 10 września ambasador Węgier przy UE Oliver Varhelyi.

Służby prawne PE na prośbę kierownictwa tej instytucji wydały jednak przed głosowaniem opinię, że przy obliczaniu większości do "oddanych głosów" będą zaliczane jedynie głosy "za" i "przeciw", natomiast wstrzymujące się już nie.

Austriacka prezydencja póki co uznaje, że art. 7 został uruchomiony. "Parlament Europejski przyjął uzasadniony wniosek w sprawie Węgier, teraz zgodnie z art. 7 Rada się nim zajmie" - zapowiedział jeszcze w środę na Twitterze rzecznik urzędu kanclerskiego w Wiedniu Peter Launsky.

Analizujące w czwartek możliwe dalsze scenariusze Politico oceniło, że UE nie zrobi w sprawie art 7. wobec Węgier zbyt wiele, przynajmniej w najbliższym czasie. Sprawą zajmą się najpierw unijni ambasadorowie, którzy przygotowują spotkania unijnych ministrów ds. europejskich. "Musimy porozmawiać z państwami członkowskimi i Komisją Europejską w sprawie tego, jak będziemy procedować" - powiedział PAP austriacki dyplomata.

Podobnie jak w przypadku Polski ambasadorowie państw UE mogą się zdecydować na wysłuchanie Węgier. Później zgodnie z traktatem "Rada, stanowiąc większością czterech piątych swych członków po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez państwo członkowskie wartości".

Na ten krok nie zdecydowano się jednak jeszcze nawet wobec Warszawy, choć Rada UE zajmuje się Polską od początku roku. Ostatni krok w procedurze z art 7., czyli nałożenie sankcji, wymaga jednomyślności, zatem ani w przypadku Polski, ani Węgier nie może być o tym mowy.

Głosowanie europarlamentu w sprawie art. 7 wobec Węgier mogłoby mieć potencjalne konsekwencje dla Europejskiej Partii Ludowej, w której jest Fidesz premiera Węgier Viktora Orbana. Politico przypomina, że część polityków tej frakcji chciałaby usunięcia Węgrów z grupy, jednak kierownictwo partii jest raczej dalekie od takiego kroku.

EPL zależy na tym, by po przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego pozostać największą siłą polityczną w PE, bo wówczas będzie ona miała największe szanse na obsadzenie stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej. Chciałby je zająć szef frakcji EPL Manfred Weber.

Według Politico liderzy ugrupowań wschodzących w skład EPL będą rozmawiać o kwestii Fideszu na przyszłotygodniowym spotkaniu przed szczytem UE w Salzburgu. Wniosek o wykluczenie Węgrów musiałoby złożyć siedem partii członkowskich EPL z pięciu krajów członkowskich. Wówczas rada polityczna chadecji musiałaby taki wniosek ocenić. Sam Orban deklarował, że chce w EPL zostać.