Zmiany w unijnym prawie mają umożliwić skuteczne odsyłanie niechcianych przybyszów do ich krajów. Obecnie jest z tym najgorzej od lat.
Migracja tego lata ponownie znalazła się w centrum wydarzeń w Europie. Powody są co najmniej dwa. Włoski rząd rozpętał awanturę, żądając od innych krajów członkowskich przyjmowania uratowanych na Morzu Śródziemnym. Rzym ostrzega, że brak reakcji UE na apele doprowadzi do zawetowania przez Włochy unijnego budżetu po 2020 r. Kolejny kłopot to rosnąca presja migracyjna na Hiszpanię w związku z ograniczeniem dwóch innych szlaków: do Włoch właśnie i na greckie wyspy.
Do tych problemów z pewnością odniesie się szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w dorocznym orędziu o stanie UE, które wygłosi w Parlamencie Europejskim 12 września. W tym czasie KE ma opublikować także projekt zmian w rozporządzeniu, które reguluje działanie unijnej agencji Frontex, odpowiadającej za ochronę granic. Celem noweli ma być w pierwszej kolejności poprawienie efektywności odsyłania do krajów pochodzenia tych, którym odmówiono azylu w Europie lub którzy przebywają tu nielegalnie. Nowelizacja najprawdopodobniej wzmocni uprawnienia Frontexu w tym zakresie oraz będzie prowadzić do utworzenia spójnego systemu zarządzania powrotami w całej UE.
Obecnie z odsyłaniem migrantów nie jest najlepiej. Według analizy ryzyka na 2018 r. opracowanej przez Frontex w zeszłym roku w UE udało się przeprowadzić niewiele ponad 150 tys. powrotów do krajów trzecich, podczas gdy kraje członkowskie łącznie wydały prawie 280 tys. decyzji w tej sprawie. To najniższa liczba odesłań od 2012 r.
Tymczasem dyrektor Frontexu Fabrice Leggeri nie wyobraża sobie skutecznego zarządzania granicami i polityki migracyjnej, jeśli system powrotów nie będzie dobrze działał. Jak mówił w niedawnym wywiadzie dla DGP, jednym z rozwiązań problemu jest odsyłanie do kraju pochodzenia. Rzeczniczka Frontexu Ewa Moncure dodaje, że kwestia powrotów jest bardzo istotna, bo w ten sposób wysyłany jest jasny sygnał, że finansowanie przemytników to bardzo zła inwestycja. – Nie tylko można stracić życie, ale te duże pieniądze, które do nich trafią zostaną zmarnowane, gdy osoba znajdująca się na terenie UE zostaje odesłana – podkreśliła.
Problemem nie jest nadzorowanie powrotów. Z tym Frontex radzi sobie z roku na rok coraz lepiej. W 2017 r. agencja zorganizowała 341 lotów powrotnych dla ponad 14 tys. migrantów, o jedną trzecią więcej niż przed rokiem. Trudności piętrzą się jednak w toku całej procedury. Brakuje koordynacji pomiędzy służbami rozpatrującymi wnioski o azyl a tymi, które przeprowadzają wydalenia. Powrót jest możliwy tylko, gdy decyzja w tej sprawie jest prawomocna, a to trwa. – W większości krajów europejskich od tych decyzji można się odwoływać, czasami nawet kilka razy – powiedziała Moncure. Wiele państw ma problem z przerobieniem wszystkich wniosków o azyl.
Bywa tak, że decyzja o wydaleniu zapada w jednym kraju, a okazuje się, że migrant przebywa już na terenie innego, gdzie procedurę trzeba zacząć od nowa. Czasami problemem jest nie tylko ustalenie jego miejsca pobytu, ale również jego narodowości. Osoba, która ma zostać wydalona, często nie ma dokumentu podróży, który mogą wydać jedynie służby konsularne jej kraju. Wyrobienie dokumentu może zająć kilka miesięcy, zwłaszcza w przypadku biedniejszych krajów, które nie mają możliwości, by szybko uporać się z tysiącami wniosków spływających z UE. Zresztą niektóre państwa, wbrew prawu międzynarodowemu, odmawiają przyjmowania swoich obywateli. Tę kwestię stara się rozwiązać Komisja Europejska, która negocjuje powroty z krajami trzecimi.
Najtrudniej jest z odsyłaniem do krajów afrykańskich. W zeszłym roku udało się zrealizować jedynie 15 proc. decyzji o powrocie do krajów centralnej i wschodniej Afryki, niewiele więcej – od 24 do 34 proc. – zrealizowano w przypadku państw położonych na północy i zachodzie tego kontynentu. Najlepiej idzie współpraca z krajami Bałkanów Zachodnich, gdzie większość decyzji jest realizowana.
Frontex do pomocy w walce z przemytnikami ludzi angażuje samych migrantów. Europejscy pogranicznicy przeprowadzają wywiady z przybyszami uratowanymi na morzach, by zbierać informacje na temat organizacji przestępczych zajmujących się przerzucaniem ludzi do UE. Informacje są przekazywane służbom krajów, w których odbywa się operacja. Rozmowy są dobrowolne i anonimowe.
– Chociaż nie mogą stać się dowodem w sądzie, wzbogacają naszą wiedzę o tym, w jaki sposób działają przemytnicy, którędy prowadzą ich trasy, jak i ile trzeba zapłacić za podróż do Europy – mówi Moncure. Frontex może zbierać dane osobowe w przypadku, gdy zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa – przemytu, terroryzmu czy handlu ludźmi. Takie informacje trafiają następne do Europolu, policyjnej agencji UE. W zeszłym roku przeprowadzono ponad 3,5 tys. wywiadów z migrantami pochodzącymi z 70 krajów. Najczęściej rozmawiano z Syryjczykami, Marokańczykami, Algierczykami i Sudańczykami.