Wnoszę do przewodniczącego komisji ds. służb specjalnych o zwołanie posiedzenia komisji w celu wyjaśnienia działań służb w związku z możliwym zatuszowaniem afery korupcyjnej w Radomiu - oświadczył w piątek Adam Szłapka (Nowoczesna).

"GW" w artykule autorstwa dziennikarzy gazety oraz Radia Zet podała w czwartek, że w 2016 roku CBA miało materiał do postawienia zarzutów korupcyjnych dwóm posłom PiS z Radomia. Według "GW" po zmianie władzy sprawę wobec nich wyciszono, a funkcjonariusz, który ją prowadził, odszedł ze służby.

GW" napisała, że układ korupcyjny w Radomiu miał działać od 2007 roku. Według gazety, mieli w nim brać udział przedstawiciele władz miasta i firm. Jak podaje gazeta, w zamian za ustawianie przetargów korzyści majątkowe mieli przyjmować m.in. były prezydent miasta, obecnie poseł PiS Andrzej Kosztowniak, jego doradca i b. poseł Krzysztof Sońta oraz wiceprezydent miasta Igor M. Jak pisze "GW", z całej sprawy przed Jarosławem Kaczyńskim mieli się tłumaczyć Kosztowniak i obecny szef gabinetu premiera Marek Suski, określany przez "GW" jako "radomski baron".

Zdaniem Szłapki artykuł "Wyborczej" potwierdza tezę, że "tam, gdzie PiS pojawia się u władzy, tam jest skok na kasę". "Widzimy to od 2015 r. bardzo widocznie we wszystkich spółkach skarbu państwa i ministerstwach" - przekonywał na konferencji prasowej w Sejmie.

Drugim wnioskiem wyciągniętym z publikacji przez posła Nowoczesnej jest to, że PiS "stara się wykorzystywać władzę i środki administracyjne, w tym służby specjalne, do tego, żeby kryć swoich i nie rozwiązywać problemów, które są bardzo poważne, jeśli chodzi o korupcję". "A CBA, przypomnę, nie powstawało po to, żeby szukać haków na przeciwników a chronić swoich, tylko po to, żeby walczyć z korupcją" - dodał.

"Jako członek komisji ds. służb specjalnych napisałem pismo i wnoszę do przewodniczącego komisji służb specjalnych o zwołanie specjalnego posiedzenia po to, żeby tę sprawę wyjaśnić" - oświadczył polityk.

Zarzuty sformułowane w artykule "GW odpierał w czwartek w rozmowie z PAP m.in. Marek Suski. Według niego zarzuty "Gazety Wyborczej" są "na pierwszy rzut oka całkowitym stekiem bzdur". Jak dodał, informacje "Wyborczej" są ciekawe, ponieważ ukazują zarazem skalę inwigilacji opozycji przez rządzącą od 2007 do 2015 r. Platformę Obywatelską.

Jako zlepek kłamstw i pomówień określił również w rozesłanym mediom oświadczeniu publikację "GW" poseł PiS i b. prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak. Zapowiedział jednocześnie, że będzie bronił swojego dobrego imienia przed sądem.

Jak podała "GW", łapówki w Radomiu miały być wręczane w formie gotówki i nieruchomości. Według gazety, w jednym przypadku Igor M. miał otrzymać mercedesa CLA o wartości 200 tys. zł, a także mieszkanie. "GW" pisze, że Andrzej Kosztowniak miał natomiast dostać dom, którego budowę sfinansowała firma Romana S. oraz mieszkanie "do dyspozycji" w zamian za ustawienie przetargu na szkołę muzyczną. Gazeta podaje, że Krzysztof Sońta miał przyjmować "zróżnicowane kwoty majątkowe", a także dwa mieszkania i pięć działek budowlanych.

Według ustaleń dziennikarzy "GW" z całego zamieszania osobiście prezesowi PiS musiał się tłumaczyć dwukrotnie lokalny baron PiS i obecny szef gabinetu premiera Marek Suski: pierwszy raz w 2011, a drugi w 2014 przed wyborami samorządowymi. Jak podaje "GW", prezes PiS miał wezwać też na Nowogrodzką Suskiego i Kosztowniaka, na której ten ostatni miał się dowiedzieć, że nie jest już kandydatem PiS na prezydenta miasta, a Suski - że jego pozycja w PiS jest zagrożona. Według gazety, Kaczyński miał im dać dwie godziny na znalezienie notariusza i złożenie oświadczenia, że z korupcją nie mają nic wspólnego.