Jak przekonywał minister w poniedziałek w TVP Info, w wycince w Puszczy "nie chodziło o wycięcie drzew z rezerwatu, ale o trzy nadleśnictwa gospodarcze, kiedyś utworzone przez sadzenie lasu". Drzewa te - dodał - trzeba było wyciąć, bo jest to jedyna forma walki z kornikiem drukarzem.
"Było +wielkie halo+, minister środowiska Jan Szyszko był +od czci i wiary odsądzany+, a teraz się okazuje, że (...) lasy bawarskie, czasem ładniejsze od Puszczy Białowieskiej idą pod topór, bo nie ma +zmiłuj się+, jeżeli chce się z tym walczyć, to trzeba je wyciąć" - argumentował Ardanowski.
"Teraz widzimy wyraźnie - to nie chodziło o żadnego kornika drukarza i obronę lasów, chodziło o uderzenie w rząd Prawa i Sprawiedliwości" - ocenił minister. Dodał, że "niestety te polskie organizacje ekologiczne, cokolwiek to znaczy, wpisywały się w walkę z rządem, a nie w obronę lasów". "Jeżeli byłyby uczciwe, to światowy Greenpeace, również Greenpeace polski, ci wszyscy teraz powinni się przywiązywać do drzew w Bawarii i występować przeciwko harwesterom (ciężki sprzęt służący do wycinki drzew), nie dopuszczając ich do tych lasów" - mówił szef resortu rolnictwa.
O uchyleniu decyzji ws. wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej zdecydował w maju br. minister środowiska Henryk Kowalczyk. W kwietniu Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że zwiększona wycinka w Puszczy Białowieskiej naruszyła prawo UE. Trybunał wskazał, że wycinka nie mogła być uzasadniona bezprecedensową gradacją kornika drukarza.