Komisja Wenecka jest zaniepokojona poprawką do ustawy o wymiarze sprawiedliwości przyjętą w lipcu 2017 r., która pośrednio daje prokuraturze istotną władzę nad sędziami. W obecnej wersji art. 230 Izba Sędziów pełni jedynie rolę formalną do zatwierdzania decyzji o zawieszeniu (sędziego przez prokuraturę – red.) – tak brzmi fragment opinii o zmianach w wymiarze sprawiedliwości. Nie dotyczy ona jednak działań Prawa i Sprawiedliwości.
To analiza reform w Bułgarii, która – przewodząc w tym półroczu pracom Rady Europejskiej – przedstawiła tryb, w jakim zostanie wysłuchana Polska na mocy słynnego art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej.
Procedurę ochrony praworządności formalnie doprecyzowało państwo, które od lat ma poważne problemy z rządami prawa i równocześnie – według raportu Transparency International za 2016 r. – jest najbardziej skorumpowanym członkiem Unii Europejskiej. Bułgaria, której wicepremier Waleri Simeonow zasłynął z wypowiedzi o Romach jako „zuchwałych, zdziczałych, człowiekopodobnych istotach”, wystąpi dziś w roli sędziego oceniającego standardy demokratyczne w Polsce. Gdyby kontrowersje dotyczyły jedynie Sofii, w zasadzie można by je przemilczeć. Problem jednak w tym, że cały szereg państw, które wcielą się w rolę recenzenta, ma swoje trupy w szafie. Kompromitujące epizody pozbawiające je prawa do przyjmowania pozy strażnika unijnych wartości.
Zacznijmy od sąsiadującej z Polską Słowacji. Zaledwie kilka miesięcy temu zamordowano w tym kraju dziennikarza śledczego Jána Kuciaka, który opisywał, jak współrządząca partia Smer oszukuje fiskusa, robi interesy z włoską ’Ndranghetą i uwłaszcza się na funduszach unijnych, równocześnie oligarchizując państwo. Podobnie jest z Maltą. Do dziś nie wyjaśniono, kto stał za zabójstwem Daphne Caruany Galizii. Dziennikarka oskarżała żonę premiera Josepha Muscata o ukrywanie pieniędzy w rajach podatkowych, a samego szefa rządu i jego otoczenie – o korupcję w procesie paszportyzacji rosyjskich oligarchów i dubajskich szejków. Mimo to przedstawiciel Muscata będzie dziś błyszczał w Brukseli, a samego premiera jeszcze do niedawna zupełnie poważnie wymieniano jako kandydata na następcę Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej.
To nie może jednak dziwić w sytuacji, gdy szefem Komisji Europejskiej i zarazem ekspremierem kolejnego państwa-recenzenta jest główny bohater afery Luxleaks. Jean-Claude Juncker rządził państwem, które do dziś pozycjonuje się jako jedna wielka kancelaria optymalizacji podatkowej i bezpieczna przystań dla kapitału wątpliwego pochodzenia. Luksemburg przez lata blokował ogólnoeuropejskie przepisy utrudniające unikanie opodatkowania. Pytanie, czy demoralizujący Europę i niesprawiedliwy dumping podatkowy jest mniej czy bardziej szkodliwy niż spacyfikowanie Trybunału Konstytucyjnego, pozostaje otwarte.
Opinię o Polsce będzie mógł również wygłosić Cypr, który ma na swoim koncie bogate doświadczenia z ukrywaniem pieniędzy rosyjskich i ukraińskich oligarchów. Oraz Łotwa, przez którą na początku roku przetoczył się skandal korupcyjny z udziałem obecnego szefa banku centralnego i zarazem członka EBC Ilmārsa Rimšēvičsa, oskarżanego o wymuszenie łapówki (według OECD i MFW sektor bankowy w tym państwie był systemowo wykorzystywany do prania brudnych pieniędzy). Skład sędziowski zasilą również Węgrzy, którzy dopiero co przegłosowali pakiet ustaw Stop Soros, delegalizujących bezdomność i pomoc migrantom (choć oni już dawno zapowiedzieli przyjazne Warszawie stanowisko).
Będzie mógł się również wypowiedzieć przedstawiciel Rumunii, która przyjęła na początku czerwca krytykowaną przez Radę Europy nowelizację kodeksu postępowania karnego i jest w trakcie odwoływania szefowej Krajowej Dyrekcji Antykorupcyjnej, walczącej z trawiącym elity polityczne łapówkarstwem. Przedstawiciel tego kraju będzie mógł się przy okazji podzielić swoimi wrażeniami z zakończonego w ubiegły czwartek procesu rządzącego państwem z tylnego siedzenia lidera Partii Socjaldemokratycznej Liviu Dragnei, który dostał wyrok trzech i pół roku więzienia za podżeganie urzędników do nadużywania stanowisk.
Zatroskaną nad unijnymi wartościami Radę do Spraw Ogólnych zasilą dziś eksperci w dziedzinie interpretacji tego, czym powinna być praworządność. Możliwe, że doświadczenie państw, z których pochodzą, spowoduje, że będą głosować po myśli polskiego rządu. Bardzo prawdopodobne, że nie będą mieli nic przeciwko pacyfikacji Trybunału Konstytucyjnego, KRS i próbie przejęcia kontroli nad Sądem Najwyższym. Niezależnie od tego, jakie zaprezentują stanowisko, doskonale wpiszą się w proces powolnego gnicia Unii Europejskiej. I z całą mocą potwierdzą, jak bardzo wątpliwa jest jakość mitycznej procedury opisanej przez art. 7.
Jean-Claude Juncker rządził państwem, które do dziś pozycjonuje się jako jedna wielka kancelaria optymalizacji podatkowej