Od czasu do czasu były pisane notatki ws. Noakowskiego 16 m.in. dla dyrekcji BGN czy prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz; ich sporządzenie nie było decyzją prezydent miasta, wynikało raczej z różnych skarg i interwencji - zeznał w środę przed komisją weryfikacyjną b. miejski urzędnik Marek Dębski.

Przewodniczący komisji Patryk Jaki pytał świadka, czy Hanna Gronkiewicz-Waltz bądź jego przełożeni interesowali się osobiście sprawą reprywatyzacji kamienicy przy ul. Noakowskiego 16, do której część praw nabył w 2003 r. m.in. mąż prezydent Warszawy Andrzej Waltz.

Dębski, który prowadził sprawę Noakowskiego 16, powiedział, że nie przypomina sobie takiego zainteresowania. Dopytywany, czy akta tej sprawy były kiedykolwiek wypożyczane, odpowiedział, że "za jego czasów, jak zajmował się tą sprawą" też nie przypomina sobie, żeby ktokolwiek je "pożyczał", chociaż nie wyklucza tego.

Następnie Jaki chciał wiedzieć, czy w 2006 r., w czasie kampanii wyborczej w Warszawie, ktokolwiek z przełożonych Dębskiego prosił go o zreferowanie sprawy Noakowskiego 16.

"Od czasu do czasu były pisane notatki ws. Noakowskiego 16 (...) dla różnych osób, dla dyrekcji Biura (Gospodarki Nieruchomościami), dla pani prezydent" - powiedział świadek.

Zeznał, że nie sądzi, by sporządzanie notatek odbywało się na polecenie Hanny Gronkiewicz-Waltz, tylko wynikało to najczęściej "z jakiś skarg, interwencji, interpelacji poselskich, różnych rzeczy wpływających do urzędu". "Raczej nie przypominam sobie, żeby to była decyzja pani prezydent" - dodał Dębski.