Podczas konferencji w Paryżu przedstawiciele wrogich ugrupowań w Libii przyjęli we wtorek deklarację ws. wyborów w tym kraju. Uczestnicy spotkania uznali je za „bezprecedensowe i historyczne”. Zdania obserwatorów nt. efektów konferencji są podzielone.

W konferencji wzięli udział czterej nieuznający się wzajemnie przywódcy „równoległych instytucji” libijskich: premier i przewodniczący rady prezydenckiej Fajiz as-Saradż, którego władza ogranicza się jednak tylko do części Trypolitanii; naczelny komendant Narodowej Armii Libijskiej marszałek Chalifa Haftar, rządzący Cyrenajką; przewodniczący Izby Reprezentantów (parlamentu) Akila Salih Isa oraz przewodniczący Rady Państwa Chaled Al-Miszri, związany z Bractwem Muzułmańskim.

Ponadto w paryskim spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele ONZ, Ligi Arabskiej, Unii Afrykańskiej i Unii Europejskiej oraz 20 państw z czterech kontynentów, a wśród nich pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Prezydent Francji Emmanuel Macron po ogłoszeniu deklaracji końcowej wezwał czterech protagonistów libijskiej sceny politycznej, by publicznie zobowiązali się do przestrzegania jej zaleceń.

Podczas konferencji ustalono, że podstawy prawne zaplanowanych na 10 grudnia wyborów prezydenckich i parlamentarnych zostaną opracowane do 16 wrześnie.

Macron, który był inicjatorem tego spotkania, zapewnił, że ponieważ konferencja była wynikiem „długotrwałych prac przygotowawczych”, doprowadzi ona do „pojednania narodowego, powrotu bezpieczeństwa i stabilizacji Libii”.

Prezydent Francji podkreślił, że w Paryżu „po raz pierwszy zgodzili się spotkać wszyscy przedstawiciele równoległych instytucji” państwa, a wśród delegatów byli „liczni przedstawiciele libijskiego społeczeństwa”.

W wypowiedziach Macrona przewijał się problem migracji, który „przerasta Libię”, a zarazem sprawia, że Włosi i inni Europejczycy muszą radzić sobie z napływem uchodźców.

Premier Saradż wspomniał o tym, że „setki tysięcy” osób w Libii chcą uciec do Europy. „Konieczna jest pomoc międzynarodowa”, aby rozwiązać problem – dodał.

Na migrantach żerują liczne bandy zajmujące się przemytem ludzi i handlem niewolnikami. Według Macrona dzięki współpracy Wybrzeża Kości Słoniowej i Nigru udało się nieco ograniczyć ten proceder. Ale problem ten wciąż stwarza „wiele wyzwań” - podkreślił prezydent.

W Libii działają też zbrojne ugrupowania terrorystyczne i dżihadystyczne; Saradż zapowiedział, że ich likwidacja będzie trudna, ale wyraził nadzieję, że dzięki współpracy międzynarodowej uda się rozwiązać ten problem.

Obserwatorzy oceniają konferencję na temat Libii niejednoznacznie. Przedstawiciel jednego z państw afrykańskich podkreślił w rozmowie z PAP, że deklaracja końcowa paryskiego spotkania nie została podpisana, co wobec "konfliktów między stronnictwami libijskimi” może źle rokować.

Korespondentka egipskiej gazety „Akhbar El Yom” Mervat Tanious powiedziała PAP, że „Francuzi robią, co mogą, by znaleźć wyjście z kryzysu, gdyż anarchia w Libii godzi w ich interesy w Afryce, jak i w stabilność UE”.

Elias Masboungi, weteran wśród arabskich korespondentów w Paryżu, powiedział PAP: „Łatwo jest decydować na konferencji w Paryżu, ale tam, w Libii wszystko pozostaje do zrobienia”.

Nazwał jednak „niewątpliwym sukcesem Macrona zebranie przy wspólnym stole” przedstawicieli najważniejszych frakcji libijskich, którzy „nigdy przedtem ze sobą nie rozmawiali”.