Jest apel i gorąca prośba, by zakończyć protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie; podejmujemy działania by rozwiązać ich problemy, ale nie wszystko da się zrobić szybko; dialog będzie kontynuowany – powiedział w czwartek marszałek Senatu Stanisław Karczewski.

Karczewski powiedział w TVP1, że rząd w bardzo szybkim tempie podjął działania, by spełnić postulaty protestujących, i to nie tylko na poziomie deklaratywnym, ale w formie konkretnych ustaw.

"W zakresie opieki i wsparcia osób niepełnosprawnych jest jeszcze wiele do zrobienia, zdajemy sobie z tego sprawę, ale nie zrobi się tego z dnia na dzień. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nie zmieni się nagle sytuacji i nie zrobi się z sytuacji trudnej, sytuacji idealnej. Potrzebny jest dialog, systematyczny dialog bo problemów jest bardzo wiele" – powiedział marszałek Senatu.

"Jest apel i gorąca prośba, by zakończyć protest, dialog jest i będzie" – zapewnił.

Marszałek Senatu został pytany o apel europosła PO Marka Plury, który zwrócił się do deputowanych w Parlamencie Europejskim, by wywierali presję na marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego w sprawie zapewnienia protestującym opiekunom i osobom niepełnosprawnym odpowiednich, humanitarnych warunków.

Odparł, że "eurodeputowany nie dostrzega, że jest pełna demokracja w Polsce". "Odwiedzam wiele parlamentów, jeżdżę po świecie, nigdzie takiej sytuacji nie wiedziałem. (…) Nasz Sejm jest świątynią demokracji" – powiedział Karczewski.

Zapytany, czy protest w Sejmie "jest sterowany", marszałek Senatu powiedział, że "nie ma na to żadnych dowodów, ale są symptomy, które wskazują, że są politycy, którym zależy, by protest trwał, by przeciągał się w czasie".

Karczewski powiedział, że rząd chce rozmawiać i rozwiązywać problemy, które są efektem zaniedbań wielu ostatnich. "Nagle, z dnia na dzień nie jesteśmy sytuacji poprawić by wszyscy niepełnosprawni mieli silne wsparcie; staramy się to robić w miarę możliwości" – dodał.

Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwa od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty – zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym", dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie; zaproponowali, by dodatek był wprowadzany krocząco: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.

Protestujący uważają, że zrealizowano jeden ich postulat – podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł.

Opublikowano już także ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.

MRPiPS wskazało w środowym komunikacie, że osoba niepełnosprawna od urodzenia lub której niepełnosprawność powstała w dzieciństwie - a takie osoby protestują w Sejmie - wraz z opiekunem otrzymują miesięczne wsparcie w wysokości co najmniej 3 tys. zł. Resort wyliczył, że składa się na to: 1477 zł netto - świadczenie pielęgnacyjne dla opiekuna, 878,12 zł netto - renta socjalna podniesiona od czerwca br. (1029,80 zł brutto) dla podopiecznego, 153 zł netto - zasiłek pielęgnacyjny, który od przyszłego roku wzrośnie o 62 zł i wyniesie 215 zł (dla podopiecznego) i 539 zł - opłacane z budżetu państwa składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe i zdrowotne. Łącznie - jak podkreśliło ministerstwo - jest to co najmniej 3047,12 zł bezpośredniego wsparcia finansowego w formie wypłaty pieniędzy, wpłaty na konto emerytalno-rentowe do ZUS oraz do NFZ.